Na światowych rynkach obserwować można było w czasie ostatnich dni typowy ?Roller Coster?. Inwestorzy powodowani emocjami, i to całkiem sporymi, na zmianę sprzedawali i odkupywali akcje. Obawy o wysoki poziom cen ropy naftowej i ekstremalne osłabienie euro spowodowały, że ostatni tydzień zakończył się załamaniem w światowym sektorze IT. Jednak ostatnia interwencja w obronie pozycji euro dokonana przez trzy banki centralne i decyzje o uruchomieniu amerykańskich rezerw ropy doprowadziły do obniżenia cen paliwa na światowych giełdach jak również umocniły europejską walutę. Dzięki temu w piątek na rynku Nasdaq po początkowym spadku nastąpiło znaczne odbicie, które stało zaczynem ogólnoświatowej korekty wzrostowej. Wydaje się jednak, że poniedziałkowe ocieplenie nastrojów nie jest początkiem nowej, trwałej fali wzrostowej, a jedynie korekcyjną reakcją na ostatnie ?zbyt duże? przeceny. Inwestorzy zagraniczni na razie nie są skłonni rozpocząć zakupów polskich akcji, a sytuacja makroekonomiczna nie stanowi dla nich takiej zachęty. Do tego zawirowania na światowych giełdach jak również osłabienie polskiej waluty i czekające nas niebawem wybory prezydenckie, nie stanowią czynnika stabilizującego nastroje, które w przypadku graczy zagranicznych odgrywają wyjątkowo ważną rolę. Z pomocą przychodzi również analiza techniczna, która sugeruje, że po krótkiej korekcie wzrostowej rynek znów powinien rozpocząć zniżki. Ich potencjalny zasięg oszacować można na kolejne 5 do 10 proc., co na przykład w przypadku indeksu WIG 20 oznacza deprecjację do poziomu ok. 1610 ? 1650 pkt.Jak zwykle dużo będzie zależało od postawy polskich funduszy emerytalnych. W zeszłym tygodniu katalizatorem spadków były plotki jakoby największe fundusze emerytalne grały na zniżkę i sprzedawały akcje. Jeśliby te plotki się potwierdziły, mogłoby to oznaczać, że również inni stabilni inwestorzy (np. fundusze inwestycyjne) mogą się wkrótce podłączyć do tej wyprzedaży. Tak mógłby powiedzieć pesymista. Z kolei optymista zauważyłby, że redukcja zaangażowania w akcje o 3-4% byłaby prawdopodobnie dla funduszy wystarczająca, co z kolei oznaczałoby, że proces sprzedaży ma się już ku końcowi.
ADAM KALKUSIŃSKI
WOOD&COMPANY