Nasz rynek stał się przedmiotem wyraźnie większego zainteresowania inwestorów zagranicznych. Stało się tak pomimo niezbyt dobrych informacji napływających z innych rynków. Wydaje się, że wzmożone zainteresowanie akcjami najbardziej płynnych spółek stanowi przejaw aktywności tej grupy zagranicznych spekulantów, którzy liczą, że mniejszy rynek posiadający własną ?sezonową tradycję? wzrostów będzie łatwiejszym miejscem do zarobku niż niepewne giełdy w USA. Jeśli spojrzeć na stosowane metody (np. plotka o Elektrimie), możliwa jest ostra jazda. Trzeba więc pamiętać, że tego typu gry zwykle kończą się oddaniem akcji drobnym inwestorom i zamknięciem kurka z pieniędzmi. Pomimo silnych ruchów, nie powinno się więc dopuścić, by emocje przysłoniły realny obraz rynku. Oceniając sytuację można przyjąć, że jest wysoce prawdopodobne, iż WIG może niedługo zbliżyć się do poziomu 20 tys. punktów lub nawet go przekroczyć. Do osiągnięcia takiego wyniku wystarczy kilkanaście procent wzrostu, lecz nie będzie to jeszcze stanowić podstawy, by ogłosić trwały powrót hossy. W moim przekonaniu mamy obecnie do czynienia z korektą bessy. Jest to okres, w którym można dobrze zarobić, pod warunkiem że trafi się w dobrą spółkę. Nastawianie się na to, że mamy do czynienia z początkiem wielkiej hossy, nie tylko nie wydaje się na razie uzasadnione, lecz może stanowić drogę do bolesnego rozczarowania. Moim zdaniem, na razie warto ostrożnie podchodzić do sprzedaży i skoncentrować inwestycje na najpłynniejszych spółkach.
Roman Sosnowski
WBK AIB Asset Management S.A.