Chciałoby się powiedzieć inne słowa od tych zawartych w tytule, ale chyba nie ma już wyjścia i o prawdziwej hossie trzeba będzie na trochę zapomnieć. Ponadto już od kilku lat nie mieliśmy na giełdzie takiego kiepskiego stycznia i początku lutego. Gdzie tu efekt tego pierwszego miesiąca? Tak jak i w latach poprzednich był w końcu roku, ale ? inaczej niż w przeszłości ? nie rozciągnął się na pierwszy kwartał nowego. Co nam pozostaje? Poszukiwanie wsparć, poziomów, gdzie spadki mogą zostać powstrzymane. Najpierw będzie ostatnie lokalne dno (1700 pkt.), potem poprzednie (1600 pkt.), aż wreszcie średnioterminowe dno z października. Średnie kroczące na niewiele się zdały i zamiast zatrzymać spadki, teraz pewnie będą stanowić kolejne opory przy zwyżkach. Czarny scenariusz zakłada, że indeks spadnie do poziomu około 1510 pkt., czyli o szerokość kanału trendowego, w jakim się poruszał. Pocieszające są dwie rzeczy. Po pierwsze, w chwili przełamywania dolnego ograniczenia kanału, wolumen obrotu nie wzrósł gwałtownie, przeciwnie ? lekko zmalał. Może to spowodować, że indeks nie będzie spadał raptownie, tylko powoli obsuwając się i zniechęcając coraz większe rzesze inwestorów. Po drugie, wytłumiając wahania WIG20, stosując liniową regresję w odniesieniu do wykresu indeksu, okaże się, że nie przełamał on jeszcze swej średnioterminowej linii trendu. Ale czy ją obroni? ? trudno obecnie powiedzieć.

Dominik Staroń

Analityk