Pozostałe publikacje inwestorzy raczej ignorowali; w poniedziałek indeks ISM Manufacturing wyszedł poniżej konsensusu rynkowego (ogłoszono: 50,9 pkt., poprzednio: 52,3 pkt., oczekiwano 51,2 pkt.) potęgując obawy o stan amerykańskiej gospodarki. Jego "bliźniak" dla sektora usługowego również negatywnie zaskoczył w środę, spadając z 54,3 do 52,4 pkt. w miejsce oczekiwanego wzrostu do 55,5 punkta. Jeśli dorzucić do tego niższą od oczekiwań dynamikę wzrostu zamówień fabrycznych w Stanach można dojść do wniosku, że w USA recesja nadciąga wielkimi krokami.
W ciągu tego tygodnia poznaliśmy również decyzje Bank of Australia i Bank of England. Oba banki pozostawiły stopy procentowe na niezmienionym poziomie, przy czym w przypadku Wlk. Brytanii wciąż mocne są oczekiwania kolejnej podwyżki.
Czwartek przyniósł dynamiczny wzrost EURUSD, który zbliżył się do poziomu 1,3440, osiągając jedno z historycznych maksimów. O wyprzedaży dolara zadecydował strach przed piątkowymi danymi z rynku pracy (wszak poprzedziły je, delikatnie rzecz ujmując, nienajlepsze wskaźniki) oraz lawinowe uruchamianie zleceń stop-loss położonych powyżej 1,34. Inwestorzy szybko, bo już następnego dnia, zajmowali jednak przeciwne pozycje, a to w związku z zaskakująco dobrymi danymi z USA. Nonfarm Payrolls były dużo wyższe od oczekiwań, dodatkowo dokonano rewizji w górę danych za luty i styczeń. Co więcej, stopa bezrobocia w Stanach zmniejszyła się o 0,1%, powodując, że rynek przeskalował w dół swoje oczekiwania obniżek kosztu pieniądza w USA. O godzinie 15:50 EURUSD był z powrotem poniżej 1,3380.
Złoty przy umocnieniu się euro do dolara również aprecjonował, zbliżając się do historycznego minimum na USDPLN. Korekta na rynku międzynarodowym nie ominęła jednak i naszej waluty, która w piątek straciła nieco na wartości, zarówno do EUR jak i USD. To nie koniec wrażeń, w Lany Poniedziałek niektóre giełdy już się otworzą i wówczas możemy obserwować kontynuację piątkowych ruchów na rynku walutowym.
Piotr Denderski