Ostatni dzień pierwszego kwartału zdominowany był przez publikacje makro ze strefy euro. Najpierw - o 10:00 - podano podaż pieniądza według agregatu M3. Wzrosła ona w relacji rocznej o 11,3% podczas gdy ekonomiści spodziewali się wzrostu o 11,4% r/r. Chwilę później została opublikowana cała seria danych o nastroju gospodarczym w Eurolandzie oraz wskaźnik inflacji HICP. O ile te pierwsze dane w większości były zgodne z prognozą i nie miały wpływu na notowania euro, o tyle odczyt inflacji w cenach konsumentów zaskoczył rynek, choć i tu reakcja nie była gwałtowna. Ceny w ujęciu rocznym rosły w marcu w tempie 3,5%, podczas gdy konsensus rynkowy prognozował wzrost o 3,3% r/r. Ceny w marcu rosły najszybciej od 16 lat. Wyższy poziom inflacji po raz kolejny ostudził zapał inwestorów przed wcześniejszą obniżką kosztu pieniądza w strefie euro, której inwestorzy spodziewali się w połowie roku. Jastrzębie nastawienie prezesa ECB z pewnością zostanie utrzymane.

Kolejne dane napłynęły już ze Stanów Zjednoczonych i tym razem pozytywnie zaskoczyły analityków. Indeks Chicago PMI, obrazujący aktywność sektora przemysłowego w okolicach Chicago wzrósł do 48,2 pkt. wobec 44,5 pkt. w lutym. Prognoza zakładała wzrost do 46,7 pkt. Pomimo, że odczyt był wyższy od prognozy, indeks wciąż znajduje się poniżej poziomu 50 pkt., który oddziela wzrost od recesji. Informacja ta chwilowo wzmocniła dolara, jednak chwilę później EURUSD ponownie wyruszył na północ, w okolice poziomu 1,5875.

Indeks WIG20 kontynuował dzisiaj spadki z końca poprzedniego tygodnia. Charakterystyczne window dressing , które występuje na koniec danego kwartału, kiedy to inwestorzy chcą zwiększyć wartość swoich portfeli inwestycyjnych i dokonują zakupów, nie miało dziś miejsca. Przez praktycznie całą sesję WIG20 zniżkował o ponad 1% i dopiero końcówka sesji podciągnęła notowania w górę a to za sprawą Wall Street, która rozpoczęła swoje notowania od wzrostów. Ostatecznie indeks dwudziestu największych spółek zakończył notowania wzrostem o 0,11%.