Wczoraj inwestorzy amerykańscy zostali zawiedzeni wynikami Alcoa - spółki która jako jedna z pierwszych publikuje raport kwartalny za Oceanem. Zyski okazały się mniejsze niż oczekiwano i choć trudno interpretować je jako złe, wpłynęły na pogorszenie nastroju zarówno na rynku amerykańskim jak i na pozostałych. Spadki na giełdach azjatyckich oraz europejskich wynikały w części z nastroju względem spółek technologicznych. AMD - główny konkurent Intela - zakomunikował o słabej sprzedaży , co pociągnęło za sobą wyceny większości jego konkurentów na świecie. W Europie, mocno traciły STMicroelectronics w Holandii czy Infineon w Niemczech . Notowania tego ostatniego dobiło obniżenie rekomendacji przez analityków Credit Suisse. Traciły również notowania TomTom - europejskiego potentata w branży nawigacji satelitarnej.
Przy negatywnym otwarciu w Europie, kolejne informacje pogarszały szanse na podniesienie wycen . Słabość wynikała w dużym stopniu nastrojów płynących z Wielkiej Brytanii. Według raportu opublikowanego przez firmę Halifax (część grupy HBOS) ceny nieruchomości na Wyspach Brytyjskich spadły średnio o 2,5%. Dynamika przeceny była najwyższa od 16 lat. Analitycy przewidują spadek o kolejne 5% jeszcze w tym roku. W Irlandii odnotowano mniejszy spadek cen , ale ilość niesprzedanych nieruchomości wzrosła tam o połowę (rok do roku) . Mimo, że rynek oczekiwał kolejnych słabych danych z brytyjskiego sektora nieruchomości - nie spodziewano się, że będą aż tak negatywne. Tym samym rośnie szansa, że Bank Anglii obniży stopy procentowe o 50pb na najbliższym posiedzeniu. Wywołało to wyprzedaż funta oraz podsyciło obawy w kontynentalnej części Europy.
Nie brak analityków, którzy przewidują większe przekładanie się problemów z USA na gospodarkę europejską. Słabość sektora nieruchomości w jednym z krajów członkowskich -choćby nie należał do Strefy euro- może zapowiadać podobne problemy w krajach które przyjęły wspólną walutę. Hiszpanię kryzys już dopadł. Tu nie kończą się złe informacje związane z gospodarką Hiszpanii. Według informacji z internetowego wydania gazety Cinco Dias , analitycy JP Morgan wyrazili opinię, że perspektywy dla hiszpańskich banków są nie do utrzymania. Ma to związek z kryzysem na rynku nieruchomości i przewidywanym wpływem załamania w budownictwie, które odpowiada tam za ok. 13% PKB.
Wyczulenie na złe sygnały z gospodarek poszczególnych krajów Unii było również pochodną materiałów opublikowanych wczoraj przez analityków Morgan Stanley. Oczekują oni, że gospodarka Eurolandu, jak dotąd opornie reagująca na spowolnienie w USA, nie uniknie procesu "recouplingu" oraz osłabienia euro względem dolara.
O pogarszających się perspektywach dla Strefy euro przypomniał też wczoraj Jane Cloude Juncker, , który jest (m.in.) szefem ciała grupującego ministrów finansów Piętnastki. Ton wypowiedzi został lekko złagodzony poprzez wzmiankę o solidnych podstawach gospodarki Eurolandu i o znacznie lepszych perspektywach dla Unii niż dla gospodarki USA, ale jego słowa kolidowały z wspomnianą przeze mnie wcześniej analizą- przedstawioną przez Morgan Stanley na stronach Global Economic Forum.