sygnalizował możliwe załamanie tuż przed krachem w 1987 roku. Ostatnie
lata nie były dla niego zbyt dobre. Przez dłuższy czas ignorował istnienie
wzrostu cen i dopiero po wyjściu średniej przemysłowej na nowe maksima
zmienił zdanie. W tym roku ponownie stał się niedźwiedziem. Teraz jednak
doszedł do wniosku, że rynek nadal ma przed sobą świetlaną przyszłość.
Hulbert mówił o "epickim wzroście cen". Zdaniem Russell bowiem rynek trwa
w wielkim wzroście od początku lat 80-tych. Nie zmieniły tego, ani spadek
na początku wieku, ani obecny. W obu wypadkach, zdaniem Russella, można
najwyżej mówić o większych korektach. Jest on zdania, że rynek czeka
jeszcze znaczny wzrost cen. Z drugiej strony są i złe konsekwencje tego
podejścia. Uważa on bowiem, że koniec tego ruchu będzie prawdziwym
dramatem, nieporównywalnym do tego, co widzieliśmy w ostatnich dekadach.
Cóż, Russell nie ma nosa do krótkiego terminu, ale jest podobno skuteczny
w prognozowaniu ruchów w długim terminie. Jeśli w ogóle stawianie prognoz
można uznać za rzecz przydatną.