X-TRADE: EUR/USD ma otwartą drogę do rekordów

Rozpoczynający się tydzień przyniesie istotne dane makroekonomiczne z USA i Europy, na czele z publikowaną w piątek inflacją CPI w USA. Jednak to nie bieżące, ale przeszłe wydarzenia mogą kształtować zachowanie EUR/USD. Mianowicie czwartkowa zapowiedź szefa ECB, że w lipcu bank może podwyższyć stopy procentowe (obecnie 4 proc.) oraz piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy (stopa bezrobocia wzrosła z 5 do 5,5 proc.), które podważają tezę mówiącą o zdecydowanym odbiciu gospodarki USA w II połowie roku.

Aktualizacja: 27.02.2017 12:43 Publikacja: 09.06.2008 10:25

Aktualnie jedyną przeciwwagą dla wymienionych impulsów, może być tylko kolejna słowna interwencja walutowa szefa Fed w obronie dolara. W tym tygodniu będą dwie ku temu okazje. Pierwsza w nocy z poniedziałku na wtorek. Druga w środę. Należy jednak mieć świadomość, że jej siła oddziaływania będzie znacznie mniejsza niż zeszłotygodniowej, która sprowadziła kurs EUR/USD z 1,56 do 1,5410 dolara.

Sytuacja techniczna na wykresie EUR/USD wspiera wzrosty tej pary w kierunku rokoku wszech czasów (1,6015). Tak bowiem należy interpretować nieudaną próbę zbudowania, odwracającej trend formacji głowy z ramionami, której linia szyi znajdowała się na poziomie 1,5380 dolara. Obecnie jedyną przeszkodą w drodze do historycznego rekordu jest testowana w poniedziałek rano bariera podażowa 1,5794-1,5813 dolara.

Szaleństwo na rynku ropy

Poniedziałkowy poranek przynosi spadek cen ropy, po tym jak w czwartek i piątek wzrosły one o prawie 13 proc. O godzinie 9:02 za baryłkę ropy Brent trzeba było zapłacić 136,39 dol., czyli o 0,8 proc. mniej niż w piątek pod koniec dnia i o 1,2 proc. mniej niż wynosi rekord wszech czasów.

Czwartkowo-piątkowa panika kupna na rynku ropy, która zakończyła trwającą od 22 maja br. korektę i doprowadziła cenę do nowego rekordu, nie tylko potwierdza, że trend wzrostowy na tym rynku ma się bardzo dobrze, ale również pokazała, że zachowanie tego rynku całkowicie odbiega od fundamentów. Tak bowiem należy odczytywać piątkowy wzrost cen ropy w sytuacji, gdy jednocześnie są publikowane fatalne dane z amerykańskiego rynku pracy (w maju stopa bezrobocia wzrosła z 5 do 5,5 proc., a liczba zatrudnionych w sektorze pozarolniczym spadła o 49 tys.). Dane, które stawiają pod dużym znakiem zapytania odbicie gospodarki USA w II połowie roku. Gospodarki, która konsumuje 25 proc. światowej ropy.

Sytuacja techniczna na wykresie ropy mocno preferuje stronę popytową. Jeżeli nie pojawią się nowe silne impulsy podażowe, to już niedługo za baryłkę ropy trzeba będzie zapłacić 150 dol. Obecnie bowiem nie ma innych czynników, niż tylko duże wykupienie, które sugerowałby inny kierunek ruchu niż do góry.

Czarne chmury nad GPW

Tydzień na warszawskiej giełdzie rozpocznie się od dyskontowania piątkowej przeceny na Wall Street. która sprowadziła indeksy S&P500 i DJIA o 3,1 proc. w dół, natomiast Nasdaq Composite o 3 proc. Szczególnie, że humorów inwestorów nie poprawiają azjatyckie parkiety, gdzie dziś w nocy również dominowała podaż.

To jak głębokie będą spadki w Warszawie, przede wszystkim będzie uzależnione od zachowania czołowych europejskich parkietów. O ile w pierwszej połowie dnia dominacja podaży nie podlega dyskusji, to w drugiej pojawi się szansa na pewną poprawę sytuacji, mającą swe źródła w oczekiwaniu na odbicie na Wall Street. Jednak gdyby nawet taki scenariusz został zrealizowany, to trudno nie zauważyć, że nad rynkami akcji zbierają się czarne chmury.

Zeszłotygodniowa zapowiedź Europejskiego Banku Centralnego, że stopy procentowe w strefie euro mogą wzrosnąć, to pierwszy tak mocny sygnał, że inflacja staje się obecnie dużym, globalnym problemem. Czwartkowo-piątkowa panika kupna na rynku ropy, która wywindowała ceny tego surowca o prawie 13 proc., nie tylko potwierdziła, że trend wzrostowy na rynku ropy ma się dobrze, ale również jest sygnałem, że w presji inflacyjna na świecie będzie rosnąć.Jeszcze bardziej niebezpieczne dla rynków akcji są piątkowe dane z rynku pracy w USA. Majowy wzrost stopy bezrobocia z 5 do 5,5 proc., co było największym skokiem bezrobocia od 22 lat , podważa tezę o odbiciu amerykańskiej gospodarki w II połowie roku. To prosta droga do spadków na Wall Street, a więc i na większości giełd na świecie.

Realizacja tego pesymistycznego scenariusza oznacza dla GPW, przy jej obecnej słabości, zagrożenie spadkami poniżej styczniowych minimów.

Na gruncie analizy technicznej ewentualne wybicie rynku dołem z czteromiesięcznego trendu bocznego, może oznaczać spadek nawet do 40 000 pkt. w przypadku indeksu WIG i 2500 pkt. w przypadku WIG20.

Jeszcze większe spadki mogą dotknąć segment małych i średnich spółek, gdzie brak płynności może być źródłem wręcz panicznych zachowań.

Marcin Rafał Kiepas

X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

[email protected]

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów