Po kwietniowym minimalnym spadku, w maju paliwa podrożały o 2,6% m/m. Właśnie w tych dwóch ostatnich należy upatrywać najistotniejszego zagrożenia inflacyjnego. Tak naprawdę niemal każdy dzień utrzymywania się cen ropy w okolicach 135 USD oznacza perspektywę nasilania się presji inflacyjnej w kolejnych miesiącach, zwłaszcza, że w ostatnim czasie złoty już się nie umacnia. Dotyczy to nie tylko cen paliw. Droższa ropa oznacza w perspektywie wzrost cen gazu i nawet jeśli URE zapowiada, iż w tym roku nie zgodzi się na kolejną podwyżkę cen detalicznych, oznacza to jedynie odłożenie jej w czasie do początku 2009 roku. Ponadto drożeją inne źródła energii, co będzie się przekładać również na droższy prąd. W naszym przekonaniu w czerwcu inflacja wzrośnie do 4,6-4,7% r/r, zaś w sierpniu wyniesie minimum 5% r/r. Jeśli ceny ropy nie zaczną spadać spadek inflacji w końcówce roku będzie mało prawdopodobny, chyba że rząd zdecyduje o obniżce akcyzy na paliwa, co swoją drogą nie wydaje nam się najlepszym rozwiązaniem.
W tej sytuacji Rada może podnieść stopy nie tylko w czerwcu, ale również w kolejnych miesiącach, np. po wakacjach. Nawet jeśli rynek pracy zacznie wyhamowywać, nie będzie działo się to tak szybko aby Rada miała komfort co do stabilności oczekiwań inflacyjnych.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.