Dodatkowo na pogorszenie nastrojów wpłynęły wysokie kary nałożone przez regulatora na Citigroup za wprowadzenie w błąd klientów. Indeks blue chipów Dow Jones stracił na zamknięciu 1,9%, a S&P 500 zakończył dzień ze stratą -1,8%.
Odczyt opublikowanych wczoraj danych makro z USA wypadł niejednoznacznie - liczba podpisanych umów na kupno domów na rynku wtórnym odnotowała największy od października zeszłego roku wzrost o 5,3%. Z kolei liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych według cotygodniowych danych osiągnęła najwyższy od 6 lat poziom 455 tys.
Osłabiający się jen przyczynił się do nieznacznego wzrostu indeksu Nikkei - zamknął on notowania o 0,3% wyżej w stosunku do poziomu z wczorajszego zamknięcia. Głównymi beneficjentami deprecjacji japońskiej waluty były spółki eksportowe.
Z kolei giełdy europejskie zakończyły wczorajszą sesję na minusie. Komunikat po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego spowodował dużą niepewność wśród inwestorów. Z tonu wypowiedzi prezesa EBC wynika, iż prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych w strefie euro do końca roku jest niewielkie, co stanowi pozytywny sygnał dla rynku akcji. Sygnał ten został jednak całkowicie zniwelowany uzasadnieniem złagodzenia polityki monetarnej w strefie euro - tempo wzrostu gospodarczego Eurolandu zdaniem szefa ECB może się w najbliższym czasie znacząco spaść. Brytyjski indeks FTSE stracił na zamknięciu 0,47%, niemiecki DAX zakończył dzień na -0,79%.
WIG 20 zniżkował wczoraj o 1,38%, a dzisiejszy dzień również otworzył na minusie. Do spadków przyczynił się, podobnie jak na pozostałych rynkach, wzrost cen ropy naftowej. Inwestorzy mają nadzieję, że indeks polskich blue chipów obroni najbliższe wsparcie na poziomie 2600 punktów.