Wczoraj indeks S&P500 znalazł się najwyżej od 26 czerwca, wyraźnie pokonując barierę 1300 pkt., co może zapowiadać kontynuację wzrostów. Z drugiej strony sama tańsza ropa nie zapewni nowej hossy i można się o tym przekonać, spoglądając, gdzie indeksy giełdowe były 2 maja, czyli ostatni raz gdy notowania ropy były na tym poziomie co obecnie.
Dziś najważniejszą publikacją będzie bilans handlowy za czerwiec w Stanach Zjednoczonych. Rynek oczekuje wzrostu deficytu do 61,9 mld USD z 59,8 mld USD odnotowanych w maju. Dane mogą mieć spore znaczenie mając na uwadze gorącą atmosferę na rynku dolara. Podobne dane, tylko w nieco szerszym ujęciu - bilansu płatniczego, podane zostaną w Polsce - również za czerwiec. Deficyt na rachunku obrotów bieżących może być nieco mniejszy niż w maju (wyniósł wtedy 1,6 mld EUR), jednak kluczowe będą dynamiki eksportu i importu, a dokładnie fakt, czy będą podobne. Znacznie niższa dynamika eksportu niż importu oznaczałaby, iż silny złoty przekładał się już nie tylko na marże eksporterów, ale także na wolumeny handlu, co wpłynęłoby już bezpośrednio na wzrost gospodarczy.
Waluty - Dolar coraz mocniejszy
Poziom 1,49 na parze EURUSD zapewnił wspólnej walucie wsparcie, ale jak się okazało - tylko na krótko. Euro odrabiało straty tylko w pierwszej części wczorajszego dnia, po czym inicjatywę przejęli ponownie sprzedający, co doprowadziło notowania do poziomu 1,4815. Przy tak szybkim zejściu, silniejszymi wsparciami dla tej pary może być dopiero poziom 1,43 - 1,44. Na poziomie ok. 1,44 znajduje się obecnie linia wsparcia fali wzrostowej zapoczątkowanej w 2005 roku, zaś na poziomie 1,4360 jej 38,2% zniesienie. 1,4309 to z kolei lokalne minimum z grudnia ubiegłego roku. Również o poziomy z poprzedniego roku mogłaby się otrzeć para USDJPY, gdzie opory to kolejno 113,25 i 114,70. Umocnienie dolara ma również przesądzający charakter, jeśli chodzi o notowania GBPUSD, gdzie znajdujemy się już poniżej poziomu 1,90. Tak mocne wybicie w dół kończy ponad półroczną konsolidację i w chwili obecnej nie można wykluczyć spadku notowań nawet do 1,70-1,75.
Umocnienie dolara oznacza nieuchronną korektę na rynku złotego, choć z pewnością na rynku nie może być mowy o panicznej wyprzedaży. Wczorajsze lekkie odrabianie strat przez euro w pierwszej części dnia przyniosło nawet spadek pary EURPLN do poziomu 3,2550, jednakże, ostatecznie para ta skończyła dzień na poziomie 3,2760, zaś para USDPLN - 2,1920. Po nocnym umocnieniu dolara, można oczekiwać ponownej wyprzedaży złotego na otwarciu, co mogłoby nas doprowadzić do lokalnego maksimum z czerwca (2,2190), choć pamiętajmy, iż przy silnych ruchach na EURUSD, poziomy techniczne na złotym mają drugorzędne znaczenie. Podobnie drugorzędne znaczenie będą pewnie miały dane o bilansie płatniczym, chyba, że będą bardzo niekorzystne - mogą w takim wypadku wesprzeć stronę sprzedającą złotego.