Oznacza to, iż silny złoty w połączeniu ze spadkiem popytu w Europie Zachodniej przekłada się już nie tylko na spadek marż, ale także niższe wolumeny eksportu, co z kolei odbije się na tempie wzrostu gospodarczego.
Deficyt handlowy to nie jedyny rekord z tego okresu. Po raz pierwszy w tej dekadzie na minusie znalazły się bezpośrednie inwestycje netto. To również w dużej mierze efekt silnego złotego, który sprawia, iż wzrost płac wyrażony w euro przekracza 20% rocznie, co z kolei obniża konkurencyjność polskiej gospodarki. Bilans usług jest jeszcze na plusie, ale jest to plus najniższy od grudnia 2006 roku.
Generalnie dane z pewnością nie są powodem do paniki - deficyt na rachunku obrotów bieżących jest ciągle niższy niż 5% PKB. Mimo to, fundamentalnie są zdecydowanie niekorzystne dla złotego, gdyż wskazują nie tylko na rosnący poziom nierównowagi, ale także na niższe tempo wzrostu.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista