Osłabienie polskiej waluty to w dalszym ciągu wpływ, utrzymującego się w ostatnim czasie, nienajlepszego sentymentu. Jest on przede wszystkim budowany na oczekiwanym zakończeniu cyklu podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Taki scenariusz sugerują ostatnie wypowiedzi członków Rady, silnie spadające ceny ropy na świecie, jak również sugestie płynące z Ministerstwa Finansów, że w sierpniu, kiedy oczekiwany jest szczyt inflacji, nie przekroczy ona 5 proc. w skali roku (w lipcu 4,8 proc.).
Na to wszystko nakłada się jeszcze pogorszenie krótkoterminowej sytuacji technicznej na wykresach USD/PLN i EUR/PLN, co również ma istotne znaczenie dla inwestorów.
Dziś dodatkowo złotemu nie pomaga, obserwowane rano, zdecydowane osłabienie czeskiej korony w reakcji na opublikowane dane makroekonomiczne. Odnotowany w II kwartale br. wzrost gospodarczy o 4,5 proc., nie sprostał prognozie mówiącej o dynamice PKB na poziomie 4,9 proc. Podobnie jak czerwcowa dynamika sprzedaży detalicznej (1,8 proc. wobec prognozowanych 2,5 proc.) i lipcowa inflacja PPI (5,2 proc. wobec prognozowanych 5,5 proc.).
Do zakupów polskiej waluty, zwłaszcza przez krótkoterminowych inwestorów, nie zachęca również przedświąteczny charakter dzisiejszego dnia. Długi weekend znacznie zwiększa bowiem ryzyko inwestycyjne. Szczególnie, że w piątek zostanie opublikowana duża grupa raportów makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych, które mogą mieć istotny wpływ na sytuację na rynku walutowym.
Dzisiejsze umocnienie dolara w relacji do złotego nie wpływ na ogólną sytuację techniczną tej pary. Znaczącą zmianą byłoby dopiero zdecydowane wybicie powyżej poziom 2,22 zł, który wyznacza majowy szczyt (2,2223 zł - wykres dzienny). To otworzyłoby drogę w okolice 2,40 zl, gdzie w styczniu i lutym formowały się średnioterminowe dołki.