Przez weekend próbowano analizować deklaracje oficjeli zebranych na konferencji banków centralnych w USA. Mimo chęci polujących na newsy analityków, trudno było doszukać się tam jakichkolwiek nowych informacji na podstawie których można by wyciągać jakiekolwiek wnioski na przyszłość. Dominowały wypowiedzi w tonie do którego świąt zdążył już przywyknąć. Problemy instytucji finansowych trwają, sytuacja jest trudna... Działania banków centralnych są adekwatne... Problemy będą stopniowo ustępować...
Równolegle do nudnych i uspokajających frazesów w wykonaniu przedstawicieli banków centralnych na rynek napłynęły trzy informacje, które ukształtowały nastroje podczas poniedziałkowej sesji. Wszystkie trzy dotyczyły sektora bankowego. Kolejny amerykański bank poległ w obliczu problemów z płynnością - Columbian Bank of Topeka z Kansas. Równie problematyczna stała się sytuacja Roskilde Bank z Danii. Duński bank centralny musiał interweniować. Na to nałożyły się deklaracje przedstawicieli EBC o konieczności wprowadzenia ograniczeń, blokujących nadużywanie funduszy banku centralnego do spekulacji na rynku pieniężnym.
Coraz głośniejsze stają się opinie, że banki centralne nie mogą oferować bankom komercyjnym stałego zasilania w gotówkę bez ograniczeń. Wymowa takich opinii jest jednoznaczna: czas bezkrytycznego wspierania banków komercyjnych może dobiegać końca. Instytucje monetarne zasilają system w gotówkę tylko dlatego, że nie mają innego wyjścia. Trudno się dziwić, że to właśnie nastroje w branży bankowej stały za brakiem optymizmu na szerokim rynku w Europie.
Kropkę nad "i" postawiły dane z o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA. Co prawda ilość sprzedanych nieruchomości przekroczyła szacunki analityków, ale było to skutkiem kolejnego spadku cen. W ślad za spadającymi indeksami giełd w Nowym Jorku poszły pracujące rynki w Europie.
Sesja kończy się przeceną CAC40 o około 0,9% oraz DAX o około 0,5%. Rynek w Londynie nie pracował. W porównaniu do chwili zamknięcia europejskich rynków akcji w piątek, na koniec sesji w poniedziałek trochę staniała ropa, zaś euro drożało. Stanowczo zbyt mało by mieć zdecydowany wpływ na wyceny akcji. Inwestorzy czekają kolejnych dni. Z jednej strony dzień wolny od handlu na kluczowym dla nastrojów rynku w Londynie - z drugiej zaś, oczekiwanie na ważne dane makroekonomiczne publikowane w dalszej części tygodnia - skutecznie ograniczały transakcje do tych, które zależały od najbardziej niecierpliwych graczy. Na podstawie takiej sesji trudno wyciągać głębiej idące wnioski. Poniedziałkowa sesja za nami - próba interpretacji jej przebiegu na korzyść byków czy niedźwiedzi byłaby naciągana. Trzeba czekać na kolejny dzień notowań oraz kolejne reakcje inwestorów na napływające newsy.