Liczba nowo rejestrowanych bezrobotnych na amerykańskim rynku pracy w ubiegłym tygodniu wyniosła 445 tys. Prognozy zakładały odczyt tej wartości na poziomie 440 tys. Drugą nie najlepszą informacją jest wielkość deficytu handlowego, który wyniósł 62,2 mld dolarów (konsensus: 58 mld dolarów). Dane te po raz kolejny rozbudziły obawy o kondycję gospodarki USA, co znalazło odzwierciedlenie na parkietach Wall Street, mniejszy wpływ miały natomiast na notowania dolara. Tak jak napisaliśmy, chwilowo kurs EUR/USD wzrastał, by potem ustabilizować się w okolicach 1,3900.
Po gwałtownym umocnieniu złotego podczas wczorajszej sesji (spowodowane wypowiedzią premiera Donalda Tusk o przyjęciu euro w 2011 r.), dzisiaj złoty osłabił się. Reakcja ta była naturalną konsekwencją znacznego wspomnianego umocnienia złotego. Najwidoczniej po wczorajszej euforii rynek zaczął trzeźwo oceniać możliwość przyjęcia euro w zapowiedzianym terminie. Według agencji ratingowej Standard & Poor's Polska jest zdolna do spełnienia kryteriów UE (np. inflacji czy deficytu), jednak pewne wątpliwości rodzić mogą zmiany konstytucyjne, które również są obligatoryjnym krokiem w procesie wdrożenia nowej waluty. Nie wiadomo bowiem, czy zmiany takie nie poróżniłyby polityków, co przedłużyłoby w czasie cały proces.
Dla większego umocnienia złotego hamulcem okazało się również umocnienie dolara na międzynarodowym rynku walutowym. Kurs USD/PLN odrobił cały wczorajszy spadek- w godzinach popołudniowych wartość dolara w stosunku do polskiej waluty oscylowała powyżej 2,4600. Natomiast kurs EUR/PLN kształtował się w okolicach 3,4200. Notowania złotego nadal są silnie uzależnione od kursu EUR/USD i tak długo jak dolar będzie się umacniał nawet tak dobre dla złotego jak wczorajsze informacje nie będą sygnałem do głębszego odreagowania wcześniejszej deprecjacji złotego.
Sporządził:
Adam Mizera