Za baryłkę ropy gatunku WTI płacono w poniedziałek nad ranem około 65,5 USD. Później jednak cena skoczyła w okolice 67,5 USD. Impulsem do początkowego spadku była wcześniejsza decyzja grupy OPEC+ o zwiększeniu produkcji w sierpniu o 548 tys. baryłek dziennie, podczas gdy wzrosty wydobycia w poprzednich trzech miesiącach wynosiły 411 tys. baryłek dziennie. Większa podaż surowca powinna przekładać się na niższe ceny, ale obecnie sytuacja na rynku chwilowo jest „ciasna”, więc decyzja OPEC+ mocno nie zbiła cen ropy naftowej. Od zakończenia dwunastodniowej wojny z Iranem, ceny te są w trendzie bocznym, w przedziale przypominającym ten z okresu sprzed rozpoczęcia konfliktu. Perspektywy dla wzrostu cen są ograniczone. Niepewność związana z amerykańską polityką handlową sprawia, że popyt na surowiec w nadchodzących miesiącach jest trudny do przewidzenia. Tymczasem na rynek ma trafiać więcej ropy. Goldman Sachs spodziewa się, że OPEC+ zwiększy wydobycie we wrześniu o 550 tys. baryłek dziennie. Nic dziwnego więc, że ropa WTI była w poniedziałek o 5,9 proc. tańsza niż na początku roku.

Niepewność dotycząca amerykańskich ceł przyczyniła się również do tego, że podczas poniedziałkowej sesji lekko traciły metale przemysłowe. Miedź taniała po południu o 0,6 proc. Za 1 tonę tego surowca płacono wówczas 9804 USD.

Zwracał na siebie uwagę spadek o blisko 2,5 proc. kontraktów na kakao w Nowym Jorku. Na rynki wrócił optymizm w związku z dobrymi zbiorami w Afryce Zachodniej.