Mdła środowa sesja na giełdach w USA nie dostarczyła Europejczykom wskazówek co do kierunku w którym powinni popchnąć indeksy. Poranek był również skąpy w informacje ze spółek czy publikacje makroekonomiczne. Zza Oceanu napływało jednak coraz więcej opinii, że prawodawcy w USA są wręcz skazani na zatwierdzenie planu Paulsona. W środę Prezydent Bush wystąpił w telewizji w związku z kryzysem na rynkach finansowych. To już kolejny raz. Zaprosił do siebie obu kandydatów rywalizujących o jego fotel w najbliższych wyborach, aby omówić sposoby wyjścia z sytuacji szukając ponadpartyjnego porozumienia.
Inwestorzy w Europie szukali jakiegokolwiek wsparcia dla swojego optymizmu, i znaleźli. Szeroko dyskontowano możliwości jakie stoją przed europejskimi instytucjami finansowymi w zakresie kupowania bardzo tanich aktywów amerykańskich banków i ubezpieczycieli. Stwarza to okazję przejęcia tanim kosztem części rynku i kanałów sprzedaży. Popyt był szczególnie zainteresowany branżą ubezpieczeniową. Tu znów pojawia się postać Warrena Buffeta. Portale internetowe powielały plotki o rzekomym zainteresowaniu tego inwestora w powiększeniu swojej stawki w branży ubezpieczeniowej, w której już posiada udziały. Indeksy grupujące europejskie spółki tego sektora zwyżkowały po południu o ponad 3%. Branża bankowa też cieszyła się powodzeniem. Tu indeksy sektorowe powiększały wartość o ponad 2%.
Na rynek napłynęła nowa fala optymizmu. Nie przejęto się wcale faktem, że Irlandia - jako pierwszy kraj Unii - oficjalnie wkroczyła w fazę recesji. Po spadku PKB w pierwszym kwartale o 0,3% w drugim odnotowano również spadek - o 0,5%. Takie dane były do przewidzenia. Znacznie mniej te świadczące o wzroście nieufności banków względem siebie. Są mniej skłonne pożyczać sobie pieniądze. Stopy Euribor osiągnęły nowe maksima, Libor odnotowała skokowy wzrost. Stanowiąc odnośnik do ustalania oprocentowania kredytów niewątpliwie ich zwyżka znajdzie przełożenie na koszty kredytowania inwestycji, konsumpcji i nieruchomości w Europie. Rynki akcji zignorowały tą informację, nie zważając na skalę i dynamikę zmian stóp na rynku międzybankowym. Przy innych czynnikach wspierających popyt na akcje stopy rynku pieniężnego często schodzą na drugi plan. Jednakże tym razem inne newsy wcale nie wspierały popytu. Wręcz odwrotnie.
Dla nastrojów na rynkach akcji potężnym ciosem powinny być dane o wzroście bezrobocia w USA - znacznie powyżej oczekiwań analityków. Nie były. Kolejnym uderzeniem w popyt powinny być dane o znacznym spadku zamówień na dobra trwałego użytku w USA. Również nie były. Podobnie jak te o najniższej od 17 lat ilości sprzedanych nowych domów. Nic nie miało znaczenia, poza perspektywami uchwalenia planu pomocy dla sektora finansowego. Te, w świetle wypowiedzi niektórych oficjeli amerykańskich są coraz bardziej klarowne.
Indeksy paneuropejskie - grupujące największe spółki w Europie - odnotowały dzienny wzrost sięgający prawie 2%. Sytuacja na wykresach zmieniła się jednak niewiele. Nadal pozostają w cieniu notowań wtorkowej sesji. Plusem dla popytu jest wyznaczenie dziennego minimum na poziomie nie niższym od tego z ostatnich dwóch dni, co stwarza wyraźne oznaki kształtowania się dna lokalnego impulsu spadkowego, umacniając wsparcie na tej wysokości.