Wprawdzie już wcześniej pojawią się ciekawe publikacje, ale kto tam będzie się przejmował danymi ze strefy euro? PKB dotyczy III kw., a więc to już zamierzchła przeszłość, a stopa bezrobocia dotyczy listopada, co także trąci myszką. Zresztą nawet aktualne dane dotyczące Eurolandu nie wzbudzają w polskich inwestorach specjalnych emocji. Co innego, dane z USA. Tym bardziej, gdy planowana jest publikacja raportu o stanie rynku pracy. Wobec dzisiejszego nadzieje są duże. Zanim go poznamy w południe opublikowana zostanie jeszcze dynamika produkcji przemysłowej w Niemczech, co dla nas ma znaczenie.

No dobra, dziś liczy się tylko amerykański raport. Środowy raport ADP podbił mocno bębenek. Teraz są i tacy, którzy oczekują, że liczba etatów w sektorze pozarolniczym wzrośnie o 250k. To chyba jednak lekka przesada. Tak, wydaje się, że opublikowana wartość będzie wyższa od pierwotnie oczekiwanego wzrostu o 140k. Teraz oczekiwania oscylują w okolicy 160-180k. Przekroczenie poziomu 200k byłoby wydarzeniem.

Dane to jedno, a reakcja na nie to zupełnie co innego. O ile zmiany wartości dolara powinny odpowiadać normie, a więc lepsze dane będą sprzyjały dolarowi, a gorsze mu szkodziły, to już zmiany na rynku akcji takie oczywiste nie są. Pytanie, jak to możliwe, że dobre dane mogą wywołać spadek cen akcji? Kluczem, co już tu było kilkukrotnie wspominane, jest luzowanie ilościowe. Amerykański Fed w listopadzie uruchomił nowy program skupu obligacji, którego zadaniem jest pobudzenie gospodarki, w szczególności rynku pracy, którego poprawa będzie czynnikiem podtrzymującym koniunkturę. Gdy ta poprawa na rynku pracy się pojawi, luzowanie ilościowe będzie bezpodstawne. Jedna publikacja dobrych danych tego nie zmieni, a więc po dzisiejszych danych, niezależnie jakie by one nie były, nie ma mowy o zmianie decyzji Fed. Jeśli jednak i publikacja zaplanowana na luty łącznie z rocznymi rewizjami będzie równie pomyślna, Fed na poważnie zacznie rozważać możliwość redukcji skali zakupów.