To słowa Elżbiety Chojny-Duch wypowiedziane wczoraj w wywiadzie dla PAP. To ciekawe zdanie, bo sugeruje przynajmniej dyskusyjne motywy podejmowania decyzji w sprawie polityki pieniężnej. Czy zadaniem rady jest odpowiadanie na oczekiwania rynku wbrew merytorycznym argumentom? Oczywiście, dla poparcia podwyżki znalazłoby się wiele argumentów. Także dla poparcia ewentualnej podwyżki już wcześniej. Jednak pojawił się sygnał, że Rada znalazła się jakby pod ścianą.

Taka myśl uruchamia inne. Jak znaczny był zwrot w postrzeganiu gospodarki przez całość Rady w ostatnim miesiącu? Powraca tu niemal wolta prezesa Marka Belki, która nieco namieszała i zburzyła dość klarowny przekaz o zmianie układu ryzyka w polityce pieniężnej. Przypomnijmy, że na początku roku wyraźnie jastrzębie wypowiedzi prezesa skutkowały wzrostem oczekiwań na podwyżkę i skokowym umocnieniem złotego. Gdyby nic się później nie wydarzyło, pewnie z taką myślą oczekiwalibyśmy posiedzenia RPP. Tymczasem tuż przed posiedzeniem publikowany jest wywiad, w którym retoryka prezesa jest o wiele mniej jastrzębia. Zdezorientowanym rynkom NBP szybko wysyła komunikat, że wywiad został udzielony 18 grudnia. Ma to ratować spójność przekazu z banku centralnego, ale robi to nieporadnie, bo i tak pozostaje kwestia wątpliwości, co się wydarzyło przez tydzień, w którym świętowaliśmy Nowy Rok, że prezes dość wyraźnie zaostrzył swoją linię wypowiedzi?

Niepewność może się pojawiać także wraz z wątpliwościami, czy faktycznie słusznie noworoczna wypowiedź szefa NBP została tak jednoznacznie odebrana. Chojna-Duch daje do zrozumienia, że decyzja o podwyżce została podjęta właśnie ze względu na oczekiwania rynku. A może to przytyk do prezesa NBP, jeśli to jego głos przeważył, bo stał się on zakładnikiem swojej wypowiedzi? Jeśli tak, to obecnie oczekiwanie na kolejną szybką podwyżkę może się okazać przedwczesne. Wiele pewnie będzie zależało od projekcji. Tak?czy inaczej takie wypowiedzi i sugestie są mało budujące. Oba?skrzydła rady są dość pewne?swoich racji, co utrudnia dyskusję, ale też pozostawia większość roboty na barkach przewodniczącego.