Pokonanie piątkowego szczytu będzie właśnie taką negacją. Taka sytuacja sprawi, że nastawienie negatywne nie będzie miało już podstaw. Powrócimy do nastawienia neutralnego.
Ewentualne pokonanie piątkowego szczytu. Będzie miało także inne znaczenie. Przyda popytowi argumentu za tym, że dołek z 10 stycznia 2011 roku nie tylko został przedwcześnie broniony, co wskazuje na moc kupujących, ale także wczorajsze minimum znajdujące się nad tym dołkiem wpisuje się w obserwowaną sekwencję kolejnych lokalnych minimów położonych na wyższych poziomach. Niezależnie, jakie nie byłyby nasze odczucia względem przyszłości rynku, taka sekwencja nie byłaby oznaką słabości, a raczej wskazywałaby na to, że popyt jeszcze ma siłę, by bronić kluczowych wsparć. Czy tej siły starczy na pokonywanie oporów, to już zupełnie inna sprawa.
Dobry początek sesji nie załatwia sprawy. Popyt musi się postarać. W trakcie dnia opublikowane zostaną wskaźniki PMI dla polskiego przemysłu i przemysłu strefy euro, a o 16:00 pojawi się wartość wskaźnika ISM dla przemysłu amerykańskiego. Czy te dane mają potencjał, by wpłynąć na zmianę cen w ciągu dnia? Mają. Ma ją także marsz miliona, który jest szykowany w Egipcie. Tak sam marsz, jak i reakcja władz na jego zorganizowanie. Tu sytuacja jeszcze się nie uspokoiła i jest wielce prawdopodobne, że może być gorzej.
Dziś opublikowano wskaźniki PMI dla Chin. Obie wersje. Jeden spadł, a drugi praktycznie utrzymał swoją wartość. Rynki azjatyckie trzymają się ponad poziomem poprzedniego zamknięcia. Dolar słabnie, a euro i funt zyskują na wartości. Wszystko zaczyna wyglądać tak, jakby ostatnie osłabienie było tylko chwilą paniki, która teraz zamienia się w otrzeźwienie. To chyba nie jest aż takie proste.