Pierwsza połowa tygodnia to kreślenie wąskiej konsolidacji tuż nad poziomem wsparcia. Samo wsparcie było raz atakowane, ale nic z tego nie wyszło. Nastawienie negatywne utrzymywane było przez jedną sesję. Na jej początku kontrakty zeszły pod poziom 2800 pkt, by później zamknięciem anulować sygnał. Przez kolejne dni nie tylko ceny trzymały się nad wsparciem, ale w czwartek nawet pojawiła się próba wyjścia z konsolidacji. Próba udana o tyle, że czwartkowe notowania rynek terminowy zakończył poza zakresem trendu bocznego (indeksowi się to nie udało). W piątek ceny kontraktów powróciły w okolice wspomnianego trendu bocznego. Wybicie niespecjalnie się udało. Ostateczną weryfikacją siły popytu jest poziom 2815 pkt na wykresie kontraktów. Jeśli ceny utrzymają się nad tym poziomem, nadal można będzie liczyć na podjęcie prób podniesienia cen przez popyt.

Samo cofnięcie cen nie jest czymś strasznym. Każda ze stron rynkowej batalii ma jeszcze szanse pokazać, na co ją stać. Taka jest właściwość utrzymywania neutralnego nastawienia. Czekamy na to, że rynek sam, poprzez bardziej zdecydowaną zmianę, wskaże nam kierunek, który może być preferowany. Obecnie poziomami, które ewentualnie okażą się pomocne w takim ukierunkowaniu nastawienia, jest dołek na 2798 pkt oraz lokalny szczyt na 2875 pkt. Jak łatwo się domyśleć, pokonanie szczytu będzie oznaczać zmianę nastawienia na pozytywne. Gdyby doszło do przeceny i zejścia pod wspomniany dołek, ponownie spróbujemy szczęścia z nastawieniem negatywnym. Wahania wewnątrz tego zakresu nie mają większego znaczenia, co chyba dobitnie udowodnił ostatni tydzień. Czwartkowa poprawa nastrojów nie skutkowała niczym szczególnym, choć przecież wybicie z konsolidacji powinno być dobrym sygnałem. Tym bardziej że potencjalnie miałby to być powrót do trendu wzrostowego po odbiciu od piekielnie ważnego wsparcia na 2800 pkt. Nic z tego. Wzrost był ślamazarny, a czwartkowy fixing na rynku kasowym pokazał, że podaż nadal jest blisko. Piątkowa próba wzrostu z początku sesji była żałosna. Na takich zmianach nie można opierać sugestii, że ceny na rynku mają szansę wzrosnąć. Do tego potrzeba dodatkowej zachęty.