Prawda jest taka, że ta wczorajsza przecena nie była ruchem przełomowym. Mogłaby nim być, gdyby skala spadku była większa, a więc poranny ruch miał być tylko początkiem. Samodzielnie niewiele zmienia.
Rynek ponownie zatańczył na krawędzi. Wyraźnie naruszony został poziom minimum, jakie wyznaczone było w ubiegłym tygodniu (także w poniedziałek).
Indeks zszedł nawet pod poziom 2800 pkt. Niestety poza tymi naruszeniami nic się nie wydarzyło. A przecież mogło.
Zauważmy, że zejście indeksu WIG20 pod poziom 2800 pkt oznacza atak na wzrostową linię trendu, która jest kreślona od dwóch lat. Od dwóch lat także odbijał się od niech indeks, a więc zmiany jego wartości względem tej linii mają swoją wymowę. Sam poziom 2800 pkt to przecież także okolica kilku wcześniejszych szczytów. Teraz okolica ta miała pracować jako wsparcia. Jak widać pracuje. Wczorajsza próba obniżenia notowań była druga w ostatnim czasie.
Rynek rozpoczął dzień od luki bessy, ale skala spadku się nie powiększyła. Ceny zatrzymały się w pobliżu wsparcia, które z technicznego punktu widzenia jeszcze nie padło. W związku z tym nadal możliwe jest odbicie. Gdyby do niego doszło, to druga poważna próba przełamania wsparcia nie zakończyłaby się powodzeniem, co sprawiłoby, że poziom lokalnego szczytu miedzy tymi próbami stałby się dobrym poziomem do zmiany nastawienia na pozytywne. Ten szczyt znajduje się na 2861 pkt. A zatem pokonanie go będzie jednocześnie sygnałem zakończenia walki na wsparciu. Walki, którą w takiej sytuacji przegrałaby podaż.