Złoto i ropa:?pupilki spekulantów

Nie ma dwóch innych surowców, które byłyby podobnie wrażliwe na jakiekolwiek informacje ze świata, jak złoto i ropa naftowa

Aktualizacja: 23.02.2017 14:30 Publikacja: 01.09.2011 01:14

Złoto i ropa:?pupilki spekulantów

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman pw Piotr Wittman

Obojętne, czy jest to polityka, gospodarka, sytuacja na rynkach walutowych czy nawet meteorologia – notowania złota i ropy nie stoją w miejscu. Tanieją albo drożeją, kiedy osłabia się bądź wzmacnia dolar (nadal jest to waluta, w której handluje się prawie wszystkimi surowcami na świecie), pojawiają się informacje o gorszych lub lepszych danych dotyczących lepszej bądź gorszej kondycji gospodarki światowej. Obydwa rynki są wrażliwe na politykę, zwłaszcza na konflikty zbrojne na Bliskim Wschodzie. Przy tym najczęściej jest tak, że kiedy drożeje ropa, podąża za nią i złoto.

Krótkotrwałe efekty polityki OPEC

Wreszcie pogoda. Jeśli w Indiach monsun jest na czas, pada dostatecznie intensywnie, by nawodnić pola, ale nie grozi powodzią, wiadomo, że w tym kraju wszystko w gospodarce pójdzie dobrze, a „monsunowe wesela" wzmocnią popyt na złoto. Z kolei, kiedy sezon huraganów na Karaibach zaczyna się wcześnie albo nawałnice są szczególnie intensywne, drożeje ropa naftowa. Zagrożone są bowiem instalacje naftowe w Zatoce Meksykańskiej. Wydarzenia te wpływają na rynek ropy i złota.

Zdaniem analityków dziś ropa naftowa jest przewartościowana przynajmniej o 60 procent.

Czy w takim razie ropa mogłaby kosztować nieco ponad 40 dolarów za baryłkę, bo reszta ceny to spekulacja? Wątpliwe, chociaż koszt wydobycia?jednej baryłki w krajach Bliskiego Wschodu nadal nie przekracza 10 USD. Jednakże przy cenie 40 dolarów za baryłkę producenci ropy z pewnością wstrzymaliby inwestycje w wydobycie i poszukiwania.

Dlatego przy prawdopodobnym w dzisiejszej sytuacji geopolitycznej spadku cen do 85–90 USD za baryłkę należy?oczekiwać interwencji kartelu producentów zrzeszonych w OPEC. Początkowo zazwyczaj ta interwencja jest czysto werbalna, „że ropa jest zbyt tania i doprowadziła do tego spekulacja", a potem ministrowie ds. ropy krajów OPEC na konferencji bądź telefonicznie decydują się najczęściej na cięcie limitu wydobycia. Ale efekt polityki OPEC jest krótkotrwały.

Fenomen „ogona machającego psem"

Na rynku ropy kluczową rolę odgrywają dwie giełdy: nowojorska Nymex i ICE Futures w Londynie. Jest jeszcze trzecia: w Dubaju – Dubai Mercantile Exchange (DME), tyle że rządzi się ona takimi samymi prawami co nowojorski gigant, a prezes Nymeksu James Newsome zasiada w zarządzie DME.

W rzeczywistości handel ropą naftową jest pełen tajemnic i niejasności. Na tym rynku jest kilku głównych graczy, takich jak Goldman Sachs i Morgan Stanley, którzy naprawdę wiedzą, co tam się dzieje, a nawet co się będzie działo. To oni wiedzą, kto akurat ropę sprzedaje, kto kupuje i jak mogą się zmieniać notowania kontraktów terminowych.

Przy tym ropa, którą się handluje, często jest jeszcze głęboko pod ziemią. Spekulację napędza również niczym nieregulowany rynek instrumentów pochodnych opartych na kontraktach terminowych, rozwijający się przynajmniej od dziesięciu lat. Efekt jest widoczny – spekulacyjna bańka cenowa. No, bo dlaczego ropa naftowa podrożała o ponad 15 dolarów na baryłce po wybuchu wojny domowej w Libii, skoro Arabia Saudyjska natychmiast uzupełniła dostawy własną produkcją? Libia dostarcza 100 tys. baryłek dziennie w miejsce 1,6 mln przed konfliktem. Saudyjczycy zwiększyli produkcję z 9,5 do 11 mln dziennie.

Dlaczego zmiany cen są tak duże? OPEC może wpłynąć na ceny o 5–10 USD na baryłce zależnie od tego, co powie lub zrobi. Ale o tym, jakie naprawdę będą ceny, decyduje Wall Street. W Nowym Jorku nazywa się to fenomenem „ogona machającego psem".

Ceny złota windowane przez negatywne informacje

Rynek złota w tym roku oszalał. To efekt ogromnej niepewności co do tego, jak dalej będzie się rozwijał kryzys zadłużeniowy w strefie euro, czy rzeczywiście euroland czeka recesja o podwójnym dnie i czy pojawiające się okresowo całkiem pomyślne dane dotyczące gospodarki amerykańskiej to „komety" czy trwały trend. Przy tym normalny rynek jubilerski, na którym kluczową rolę odgrywa popyt na biżuterię, wcale nie rośnie tak szybko jak światowy popyt na złoto.

Złoto jest uznane za najpewniejszy instrument inwestycyjny. Na świecie produkuje się dzisiaj 2,5 tys. ton złota rocznie. Natomiast 100 ton każdego roku jest wchłaniane przez rynek chiński w formie długoterminowych inwestycji.

Ceny złota są windowane przede wszystkim przez negatywne informacje z rynków kapitałowych. Od 1 stycznia do 24 sierpnia 2011 r. kruszec ten podrożał o 31 proc., a tylko w ciągu tygodnia, od 17 do 24 sierpnia, prawie o 10 proc.

W tym samym czasie trwała huśtawka na giełdach. Grecy co rusz się przyznawali, że nie będą w stanie wypełnić kryteriów wynegocjowanych z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Europejskim Bankiem Centralnym i Komisją Europejską, i pod wielkim znakiem zapytania stoi wypłata kolejnej transzy (8 mld euro) z pakietu pomocowego dla Aten.

Jeśli Grecy ostatecznie ogłoszą niewypłacalność, a po nich Portugalczycy ujawnią, że nie są już w stanie unieść dotkliwych cięć, co już zresztą sygnalizują zniechęceni brakiem efektów reform, 2 tys. dolarów za uncję złota będzie wydawało się śmiesznie niską ceną. Bo rynki i gracze na nich harcujący zarabiają najbardziej właśnie na niepewności. A złoto jest możliwie najbezpieczniejszą lokatą na najmniej pewne czasy.

Co prawda w ubiegłym tygodniu, po dojściu do 1900 dolarów za uncję, cena złota spadła do 1750 dolarów, ale szybko znaleźli się chętni do inwestowania w ten kruszec i złoto znów kosztuje powyżej 1800 dolarów za uncję.

Barometry gospodarki

W każdym razie i ropa, i złoto, jakakolwiek by była rola spekulantów na tych rynkach, są najłatwiejszymi do odczytania barometrami kondycji światowej gospodarki. Im droższa ropa, tym bliżej końca kryzysu. Im tańsze złoto, tym lepsza kondycja firm notowanych na światowych giełdach.

Bo nie jest przecież przypadkiem, że spekulantów tak często nazywa się również inwestorami. I nie bez przyczyny największe fundusze wysokiego ryzyka należą do gigantów inwestycyjnej bankowości – takich jak chociażby Citigroup, JP?Morgan i Goldman Sachs.

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów