Wczorajsza publikacja wskaźnika ISM dla sektora przemysłowego potwierdziła dotychczasowe sugestie, że rynek pracy nie wygeneruje tym razem spektakularnych danych. Subindeks zatrudnienia spadł. Nie był to znaczny spadek, ale mimo wszystko nie ma tu oznaki poprawy. Oficjalnie oczekuje się, że sektor prywatny stworzył ok. 100 tys. nowych miejsc pracy. Raport ADP zdaje się te oczekiwania potwierdzać, ale tu nie wiadomo, czy brany jest pod uwagę wpływ strajku w Verizon. Szacuje się, że może on skorygować w dół dane o ok. 40 tys. Zatem równie dobrze może pojawić się publikacja o wzroście liczby etatów o 50 tys., a nadal byłby to dobre dane. Raport jakiś straszny nie powinien być. Dane z cotygodniowych raportów o liczbie nowych wniosków o zasiłek nie wskazują, by doszło do jakiegoś załamania. Mamy w miarę stabilne odczyty i to na relatywnie niskim poziomie, bo zbliżonym do 400 tys. Gdyby taka stabilizacja miała miejsce na poziomie 450 tys. to powodów do obaw byłoby więcej.

Sprawa publikacji to nie tylko same dane i potwierdzenie, lub nie, spowolnienia w gospodarce, ale również spekulacje dotyczące tego, co zrobi Fed. Ben Barnenke sprytnie przeniósł datę pojawienia się jakichś decyzji na wrześniowe posiedzenie FOMC, co zresztą było realizacja lipcowego posiedzenia tego gremium, o czym doniósł nam ostatnio protokół. Jak rynek zareaguje na  dobre dane? Teoretycznie powinien się ucieszyć, ale stopień tej radości zależeć będzie od tego, jak bardzo zaangażowano się w scenariusz pojawienia się kolejnego programu luzowania ilościowego. Nadal spora grupa inwestorów jest zdania, że program jest konieczny. Dobre dane zmniejszyłyby tą konieczności, a tym samym zniechęciły do zakupów. Z drugiej strony złe dane mogą zostać odebrane pozytywnie, bo właśnie sugerowałyby, że rośnie szansa na luzowanie ilościowe. Ja nadal jestem sceptyczny co do tego, że na najbliższym posiedzeniu pojawi się decyzja o nowym programie skupu obligacji. Jakaś forma stymulacji się pewnie pojawi, ale może się to ograniczyć do wydłużenia średniego terminu zapadalności posiadanego przez Fed portfela obligacji, by czynione obecnie zakupy wspierały głównie długoterminowe stopy procentowe w celu utrzymania ich na możliwie niskim poziomie. Myślę, że ostatnie publikacje jeszcze nie dają podstaw do bardziej drastycznych działań. Luzowanie ilościowe w nowej odsłonie powinno zostać zachowane na czas, gdy odczyty będą gorsze, a rynek pracy wyraźnie słabł.