Ceny baryłki ropy Brent znajdują się na poziomach z czasów gdy rynek dyskontował globalny wzrost gospodarczy w 2011 r. jeszcze na poziomie 4,3% oraz gdy w Libii trwały już pierwsze protesty antyrządowe.
Brak silnej reakcji cen „czarnego złota" na słabnącą koniunkturę i zawirowania na rynkach finansowych wytłumaczyć można kilkoma czynnikami: a) duży spadek zapasów ropy w USA w ciągu ostatnich kilku tygodni b) relatywnie stabilna wielkość długich spekulacyjnych pozycji netto na kontraktach na ropę (cały czas bardzo wysoka) c) wiara wielu inwestorów w politykę krajów OPEC, które rzekomo dzięki manipulowaniem produkcją będą chciały zwiększyć własne wpływy budżetowe d) nie docenianie przez rynku powrotu surowca z Libii oraz słabnącego popytu pod wpływem spowolnienia w krajach największych konsumentów ropy.
Należy jednakże zwrócić uwagę na fakt iż większość z wymienionych wyżej czynników sprzyjających wysokim cenom surowca jest bardziej pretekstem aniżeli powodem, który mógłby wpłynąć na utrzymywanie się bieżących cen w perspektywie najbliższych miesięcy.
Spadające zapasy surowej ropy (wykres powyżej) wytłumaczyć można chwilowym spadkiem wydobycia w USA oraz kilku tygodniowym opóźnieniem cyklu produkcji w rafineriach w stosunku do oceny bieżącej sytuacji rynkowej. Biorąc pod uwagę fakt silnie rosnących i wyższych od średniej z ostatnich 7 lat łącznych zapasów benzyny i destylatów (wykres powyżej), prawdopodobieństwo dalszych spadków zapasów ropy jest bardzo małe.
Błędne wydaje się także przekonanie rynków co do możliwość zmian poziomu produkcji przez członków grupy OPEC. Utrzymywanie się wysokich cen ropy zwłaszcza w czasie spowolnienie, w perspektywie kolejnych lat prawdopodobnie znacznie zwiększyłoby skłonność do inwestycji w nowe rozwiązania zmniejszające konsumpcję ropy (co ma miejsce już w krajach rozwiniętych, które są dużymi importerami i konsumentami ropy - w ostatnich latach ograniczyły one znacznie surowcochłonność swoich gospodarek - wykres powyżej).