Rynek nieruchomości w Stanach się powoli poprawia. Rosną obroty, a maleje stan zapasów. Te tendencje sprawiają, że maleje również relacja zapasów do sprzedaży. Te zmiany jeszcze nie przekładają się na tendencje cenowe. Ceny nie rosną znacząco, a to właśnie na ten ruch liczy Ameryka. Analitycy do zmian na rynku nieruchomości podchodzą z ostrożnością. Każdy ma świadomość, że osiągnięcie obrót ze szczytu bańki spekulacyjnej jeszcze przez wiele lat będzie niemożliwe. Wszystkim raczej chodzi o wyjście z zapaści i to powoli się staje faktem. Niemniej warto pamiętać, że ma to miejsce przy równie powoli odradzającej się gospodarce. To powolne odradzanie się zachodzi przy olbrzymim zastrzyku gotówki, a więc nie jest w pełni wiarygodne. Jeszcze minie wiele czasu zanim polityka pieniężna w USA osiągnie stan normalności. Wczoraj opublikowane dane o liczbie podpisanych umów kupna/sprzedaży domów napawają umiarkowanym optymizmem. Podobnie jak wieści z ubiegłego tygodnia o obrotach na rynku nieruchomości. Stan tego segmentu gospodarki poprawia się i to nie są pierwsze wieści tą poprawę potwierdzające. Informacja o większej od prognoz liczbie umów nie była w stanie sprawić, by indeks średniej przemysłowej pokonał poziom 13000 pkt. Serwisy rozpisują się na temat tej bariery, choć ma ona znaczenie głównie psychologiczne. Okrągłe liczby działają jak magnes. Dla pięćsetki S&P progiem jest teraz 1400 pkt., a dla Nasdaq 3000 pkt. Wielu wątpli, że te poziomy zostaną teraz pokonane. Ja myślę, że jest na to spora szansa, choć mam wątpliwości, czy ruchy po przekroczeniu tych barier będą znaczące. Może wystąpić coś na podobieństwo pułapki, ale nie musi to być koniecznie akcja jednodniowa.
Po sesji agencja S&P obniżyła rating długu greckiego. Nie miało to i nie ma dla nas żadnego znaczenia. Na tą wiadomość nie zareagowały także rynki światowe. O Grecji już nic nowego powiedzieć się nie da.
Co do naszego rynku, to wczorajsze zachowanie rynku amerykańskiego może mieć małe znaczenie. Dla nas teraz ważne są nasze lokalne sprawy. Wczoraj na rynku terminowym doszło do naruszenia poziomu wsparcia, co jednak nie zostało potwierdzone przez cenę na koniec dnia. Była wyraźnie wyższa od 2305 pkt., a więc po kilkugodzinnym utrzymywaniu nastawienia neutralnego powróciliśmy do nastawienia pozytywnego. Technicznie korekta pozostaje płytka i nie wskazuje na obecność silnej podaży. Zresztą wczorajszy obrót także nie wskazuje na jej obecność. W trakcie dnia zniknęło kilka tysięcy kontraktów. To nie był dzień ataku podaży, a teoretycznie taki miał być. W końcu mógł paść sygnał utraty przewagi przez popyt. Podaż nie zdobyła się na doprowadzenie do równowagi. Popyt pozostał stroną przeważającą. Obrona wsparcia tylko to potwierdza. Teraz podaż, by ponownie mieć szansę na równowagę, musi sprowadzić ceny poniżej wczorajszego minimum.