Dziś zaczęliśmy zauważać, że rynki zachodnie także rosną. Jest to ważne, bo to może być sygnał, że powraca korelacja z tym, co dzieje się na świecie, a skoro tam mamy do czynienia z trendami wzrostowymi, to i u nas taki może się przydarzyć. Póki co w średnim terminie nie ma żadnego trendu. Ani nie przewodzi podaż, ani popyt.

Przewaga popytu pojawiłaby się, gdyby doszło do pokonania szczytu z 16 marca. To wtedy przez kilka godzin rynek znajdował się w trendzie wzrostowym, a nasze nastawienie było pozytywne. No, przynajmniej taki padł sygnał. Nie został on jednak podtrzymany przez poziom zamknięcia. Teraz szczyt notowań z tego dnia jest kolejnym poziomem, którego pokonanie rozbudzi nadzieję byków. Czy jest szansa na pojawienie się nastawienia pozytywnego w najbliższych dniach? Szansa jest, ale żeby myśleć o pokonaniu poziomu 2378 pkt., najpierw musi zostać pokonany poziom 2295 pkt., a tego nie udało się dokonać w trakcie dzisiejszych notowań.

Wsparciem dla wzrostów może być fakt zbliżającego się końca marca i I kwartału. Koniec kwartału to zwyczajowy okres ochronny, który ma sprawić, że ładniej wyglądają wyniki publikowane przez podmioty zajmujące się zarządzaniem kapitałem. Można sobie jedynie zadać pytanie, czy jest sens walczyć o pojedyncze procenty, gdy i tak kwartalny wynik będzie zapewne jednym z najlepszych. Przynajmniej jeśli chodzi o indeksy na Zachodzie. Nasz WIG20 pozostał znacząco w tyle.