Wall Street wykazała się wczoraj biernością. Główne indeksy akcji w Nowym Jorku zakończyły dzień nieznaczną zmianą wartości. W dodatku w różnych kierunkach. Indeks przemysłowy zakończył sesję zwyżką o 0,16 proc. Szybko zwrócono uwagę, że ta zmiana zakończyła sześć sesji spadków (po prawdzie spadkowych sesji było pięć, bo raz zmiana była ledwie zauważalna). Pytanie, co z tego, że indeks po sześciu sesjach obniżania wartości zyskał 0,16 proc.? Nic. To żadna informacja, a już na pewno nie wskazówka sugerująca jakieś zachowanie na rynku. Indeks S&P500 na koniec dnia zyskiwał 0,25 proc. Nasdaq miał się gorzej, bo wczoraj stracił na wartości 0,04 proc. To oczywiście trudno nazwać stratą, ale statystyka sesji jest precyzyjna – spadek o 0,04 proc. Naturalnie żadna to wskazówka. Słabość tego ostatniego indeksu względem pozostałych wynika z udziału spółki Cisco, która wczoraj miała ciężkie rynkowe chwile. Jej akcjonariusze zanotowali spadek wartości udziałów w spółce o 10 proc., co było efektem opublikowania prognozy wyników, która okazała się mniej ambitna od oczekiwań rynkowych.

Wydarzenia sesji regularnej to jedno, ale wiele działo się także po zakończeniu notowań. Faza handlu elektronicznego została zdominowana przez informacje o stratach jakich na rynku pochodnych dorobił się JP Morgan. Nietrafione inwestycje kosztowały spółkę 2 mld dolarów. Dzięki temu zmniejszyła swoją wartość o 7 proc. Ucierpiał sektor finansowy, a także skurczyła się wartość kontraktów terminowych na S&P500. Po takiej wiadomości szybko pojawiły się komentarze o rychłym wejściu w życie prawa Volckera, czyli nowych regulacji zakazujących bankom prowadzania handlu na rynkach na własny rachunek. Te wiadomości ustawiły początek notowań w strefie azjatyckiej.

W Azji nastroje po słabym popołudniu w USA się nie poprawiły. W Chinach wprawdzie dane o inflacji okazały się lepsze (inflacja niższa) od prognoz, ale nie miało to przełożenia na poziom wycen amerykańskich kontraktów indeksowych. Niewielka była także reakcja rynków światowych na dane o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, choć okazały się nieco słabsze od prognoz (odpowiednio wzrost o 14,1 proc. wobec oczekiwań na poziomie 15,1 proc. i wzrost o 9,3 proc. przy prognozach 12 proc.). W Japonii przecenie poddały się papiery Sony. Spadek ceny o ponad 6 proc. zaprowadził wartość spółki do najniższego poziomu od lat 80-tych. Nie ma to wpływu na nastroje globalne.