Jak pamiętamy, w wielu komentarzach przed posiedzeniem FOMC sugerowano, że już teraz bank centralny zdecyduje się na skup aktywów w ramach nowej odsłony programu luzowania ilościowego. Jak się okazało, takie oczekiwania były przedwczesne. Czy w ogóle luzowanie ilościowe nie jest przypadkiem przesadnym oczekiwaniem ze strony żądnych wzrostu cen akcji inwestorów? Tego tak nie można ująć. Potwierdził to zresztą wczoraj Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który wskazał na konieczność podjęcia działań przez amerykańską Rezerwę Federalną w celu poprawy sytuacji na rynku pracy. Przedłużający się okres utrzymywania wysokiego bezrobocia wpływa bowiem na wzrost bezrobocia strukturalnego, z którym później walczyć jest znacznie trudniej. MFW zaznaczył jednak, że wspomniana konieczność pojawi się w sytuacji, gdy gospodarka zacznie przejawiać poważne symptomy utraty choćby tego powolnego wzrostu.
W Europie apetytu na niestandardowe działania narobił w ubiegłym tygodniu Mario Draghi. Tak zostały odczytane jego słowa, gdy stwierdził, że ECB zrobi wszystko dla utrzymania euro. Wczoraj na konferencji stwierdził, że nagły wzrost oczekiwań wobec ECB był nadinterpretacją. ECB być może podejmie się skupu obligacji Hiszpanii czy Włoch, ale tylko wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Rada Zarządzająca ma także do dyspozycji możliwość uruchomienia kolejnej transzy nisko oprocentowanych pożyczek. Faktem jest jednak, że wczoraj ECB nie podjął żadnej decyzji, co spotkało się z rozczarowaniem. Na rynku walutowym umocnił się dolar.
W trakcie wczorajszej sesji przez chwilę obowiązywało nastawienie neutralne, ale nie zostało ono potwierdzone przez poziom zamknięcia. Na koniec dnia powróciliśmy do nastawienia negatywnego, a poziomem odniesienia będzie teraz wczorajsze maksimum.