W pierwszych dniach tygodnia nerwowemu oczekiwaniu na decyzje władz monetarnych towarzyszyły umiarkowane spadki na światowych parkietach, jednak indeksy zniżkowały przy bardzo skromnych obrotach. Małe rozczarowanie, które wywołał komunikat po posiedzeniu FOMC, i duże po konferencji Mario Draghiego, który zabił nadzieje, że EBC w większym stopniu zdejmie z barków polityków ciężar walki z kryzysem zadłużeniowym doprowadziły do pogłębienia zniżek i sprowadziły indeks S&P 500 do 100-okresowej średniej ruchomej i poziomu 61,8 proc. zniesienia Fibonacciego spadków rozpoczętych w maju. Sygnałem, że zwyżki dobiegły końca, będzie jednak dopiero zejście poniżej 1320 pkt. Już od początku piątkowej sesji stopniowo pięły się w górę także zachodnioeuropejskie średnie giełdowe, które notowania kończyły solidnymi, kilkuprocentowymi zwyżkami. Wzrosty spotęgowały znacznie lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy – wzrost liczby etatów poza rolnictwem o 163 tys. potwierdza jednak chimeryczną kondycję kluczowej sfery gospodarki. Rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych Hiszpanii i Włoch powracały pod poziom 7,0 i 6,0 proc. Ceny papierów o bliższym terminie zapadalności rosły jeszcze gwałtowniej, co należy postrzegać jako bardzo pozytywny symptom i pochodną deklaracji, że ewentualny skup papierów przez EBC koncentrowałby się właśnie na obligacjach z krótszego końca krzywej rentowności. W przypadku papierów dwuletnich wyemitowanych w Madrycie dochodowość jest niższa od historycznych maksimów z 23 lipca, kiedy wynosiła niemal 6,5 proc., aż o ponad 250 pb.