Czy rynek w końcu zdecyduje się na bardziej zdecydowaną zmianę? Poniedziałkowy wzrost cen to jeszcze efekt piątkowych notowań. Kolejne dwa dni to postój. Czy popyt będzie zdolny do przeprowadzenia kolejnej akcji? Jeśli tak, to co ma z niej wyniknąć? Jak długo rynek jest zdolny do zwyżki bez pojawienia się większej korekty? Jak długo mogą rosnąć ceny na rynku amerykańskim, gdy nastroje wydają się być optymistyczne? No i wreszcie, jak długo ma mieć miejsce zwyżka na naszym rynku, która nie ma potwierdzenia w zmianach aktywności? Ruch cen, jaki ostatnio obserwujemy wydaje się być ruchem na wyrost. Ceny rosną nie ze względu na silny popyt, ale ze względu na bierną podaż. Zapewne bykom jest wszystko jedno, dlaczego rośnie, a ważne, że w ogóle rośnie. W pewnym sensie jest to zasadne. Niemniej tu rozważamy, jaki ta zwyżka ma jeszcze potencjał. Wiele czynników sugeruje, że jest on ograniczony. Jednak nie jest to jednoznaczne ze stwierdzeniem, że ceny już nie wyjdą nad wtorkowe maksimum. Mówimy bowiem po potencjale zwyżki, a nawet jeśli jest on ograniczony, to sama zwyżka może jeszcze pociągnąć.

Wczorajsza sesja w USA. Bez znaczenia. Główne indeksy akcji spółek amerykańskich praktycznie nie zmieniły wczoraj wartości względem wtorkowego zamknięcia. Nie chodzi tylko o samą końcówkę, ale o przebieg całej sesji. Wahania indeksów były ledwie zauważalne. Nawet dane, jakie się wczoraj pojawiły, nie były w stanie wpłynąć na poziom wycen. Cóż, wydajność pracy rzadko wpływa na wyceny. Nawet jeśli wartość publikowana różni się od oczekiwanej. Rynek akcji spokojnie podchodzi do publikacji dotyczących zamierzchłej przeszłości, a za taką należy uznać wydajność pracy, czy koszty pracy w II kw. Przecież my jesteśmy właśnie w połowie III kw., a rynek akcji już rozgrywa wyprzedzająco przełom roku. Jutro jakieś poruszenie może pojawić się przy okazji publikacji wielkości deficytu w bilansie handlowym USA. To są dane, które mają wpływ na dynamikę PKB w II kw. Jak wiemy, wyniosła ona 1,5 proc., ale jest to przecież wartość uroczniona. Zatem już wpływ wielkości wyniku w handlu zagranicznym na poziomie 0,1 proc. w skalo kwartału może sprawić, że urocznona dynamika PKB spadnie do 1 proc. lub wzrośnie do 2 proc. Tu jednak musiałoby dojść do znacznej niespodzianki. Swoje do odegrania mają także dane o zapasach. Jak wiemy, gdyby nie one, wynik za II kw. byłby gorszy.

Dzisiejsze notowania rozpoczną się blisko wczorajszego zamknięcia. Kontrakty na DAX sugerują niewielkie plusy na początku notowań w Niemczech. Czynnikiem wspierającym nie są dane makro w Chinach. Sprzedaż detaliczna i produkcja przemysłowa rosną w tempie bliskim prognozom. Także inflacja okazała się zbliżona do oczekiwań. Japoński indeks zaufania konsumentów również nie odbiega znacząco od oczekiwań.