Czy dwa zaplanowane spotkania – jedno z premierem Antonisem Samarasem, drugie z prezydentem Karolosem Papuliasem uzasadniają takie zamieszanie? Na pierwszy rzut oka nie bardzo.
Premier Samaras oczekuje, że wizyta ta wzmocni sygnały dawane wczoraj przez europejskich ministrów finansów. Podziw dla greckiej determinacji we wprowadzaniu reform nie oznacza jednak zgody na przedłużenie o kolejne dwa lata reform oszczędnościowych. Wspomniane tu 13,5 mld EUR oszczędności powinno odblokować kolejną transzę pomocy z EU dla tonącej w długach Grecji. Z punktu widzenia rządu greckiego kluczowy jest pozytywny wynik prac z Troiką, która może uruchomić ponownie przepływ środków do Grecji. Idealnie gdyby udało się to przed 18 października, czyli kolejnym szczytem europejskim. Retoryka polityczna wyraźnie wskazuje na to, że najprawdopodobniej tak się stanie.
Wątpię jednak, czy Angela Merkel wpisze się w atmosferę chwalenia Greków za dotychczasowe oszczędności. Pani Kanclerz rozgrywa już niemieckie wybory, a niemiecki wyborca nie jest szczęśliwy, że musi utrzymywać „bogatego niemieckiego rolnika", który ma roczny dochód w wysokości 497 euro rocznie i jednocześnie przelewa na swoje zagraniczne konto 12,6 mln euro oszczędności.
Za kilka godzin poznamy komentarze po spotkaniu Merkel – Samaras. Interesujące będzie każde wypowiedziane zdanie - czy rzeczywiście premier Grecji uzyska dodatkowe wsparcie i ciepłe komentarze ze strony Żelaznej Kanclerz? Paradoksalnie ten sukces, może jednak oznaczać jego polityczny koniec. Rozwścieczona ulica nie będzie pobłażać premierowi, który popija spokojnie kawę, z kimś kto w oczach Greków utożsamia wszystkie problemy gospodarcze Grecji.
Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska