Początek sesji to potwierdzał. Kontrakty, a później także rynek akcji, rozpoczęły dzień blisko poziomu zamknięcia z poniedziałku. Obrót na 20 najważniejszych spółkach był minimalny. Niska jego wartość utrzymywała się także wtedy, gdy rynek poddał się szybkiej przecenie. Jeszcze przed 10. ceny zdążyły się ustabilizować, ale już na niższym poziomie. Kilka kolejnych godzin upłynęło na powolnym wzroście cen. Już w trakcie notowań popołudniowych zwyżka zbliżyła ceny do szczytu sesji na odległość mniejszą niż 10 pkt. Nie udało się jednak nowego szczytu dnia wyznaczyć. Taki szczyt oznaczałby zanegowanie porannej przeceny. Skoro jednak nie została zanegowana, to w końcówce ponownie odezwała się podaż, a tym samym doszło do zejścia na nowe minima dnia.

Mimo to nie ma jeszcze podstaw do poważniejszych obaw. Rynek nadal przebywa nad minimum z ubiegłego tygodnia. Zejście pod to minimum (realne już na dzisiejszej sesji) oznaczałoby możliwość wyraźnego pogłębienia spadków. Co szybsi mogą skusić się na nastawienie negatywne, choć ze świadomością, że to byłby dość wczesny sygnał. Skoro jednak nie udałoby się wyznaczyć nowych rekordów trendu i wyjść nad szczyt z sierpnia ubiegłego roku, to podaż miałaby swoje argumenty.