Nie była to jakaś poważna akcja i wysyp papierów, ale mimo to ceny spadały. Spadały na tyle, że po 10. pojawiło się minimum sesji na poziomie 2386 pkt. Tylko 2 pkt niżej znajdowało się minimum z ubiegłego tygodnia. Gdyby zostało ono pokonane, pojawiłby się sygnał słabości.
Zejście pod 2384 pkt można by odebrać jako sygnał do nastawienia negatywnego. Przynajmniej dla graczy najszybszych, którzy operują jeszcze w skali dziennej. Do pojawienia się sygnału wczoraj nie doszło, a ceny się od okolic wsparcia odbiły. Pozytywne zakończenie notowań to efekt kilkugodzinnej powolnej wspinaczki. Pytanie, czy to ma uchronić rynek przed testem wsparcia? Wczoraj uchroniło, ale oddalenie od dołka wynosi ok. 20 pkt, a więc mieści się w zasięgu dziennych zmian. Z tego powodu nadal trzeba się liczyć z możliwością przynajmniej próby przełamania wsparcia.
Dobra końcówka zapewne wlewa nadzieję w serca byków. Ten ruch podtrzymuje możliwość wzrostu i pokonania szczytu trendu, a później szczytu z sierpnia 2011 roku. To drugie wydarzenie może być tylko symboliczne, ale brak tego symbolu oznaczałby pozostanie rynku w ramach ponadrocznej konsolidacji. Wtedy ewentualny spadek cen mógłby mieć skalę większą, z ruchem do poziomu dolnego ograniczenia tej konsolidacji włącznie. Wybicie z obecnego krótkoterminowego trendu bocznego da nam odpowiedź.