Indeks giełdy we Frankfurcie w trakcie kolejnych dni szybko zyskiwał na wartości, by ostatecznie wyznaczyć nawet nowe maksima trendu. Nasz rynek w tym samym czasie także rósł, choć nie w aż tak szybkim tempie i do  nowych maksimów już nie doszło. Czy obecnie mamy do czynienia z podobną sytuacją? Jeśli tak, to wkrótce należałoby oczekiwać sporej kontry popytu. Jest ona oczekiwana. Trzeba bowiem zauważyć, że wprawdzie w piątek rynek terminowy wyszedł dołem z konsolidacji, ale jest to sygnał „goły". Większą szansę na ostatecznie pozytywny wynik będzie miał wtedy, gdy zostanie potwierdzony przez ruch powrotny. Innymi słowy czekamy na kontrę popytu, by sprawdzić, czy niedawne wsparcia będą teraz pracować jako opory, a jeśli nie (to całkiem możliwe, bo skala spadku po sygnale nie jest jeszcze poważna), to jak wysoko rynek jest w stanie się podnieść.

Obecnie obowiązuje nastawienie negatywne. Podstawą było wyjście z konsolidacji, a więc negacja tego wyjścia zanegowałaby sensowność nastawienia. Taką negacją w tej chwili byłoby wyjście na nowe szczyty trendu wzrostowego, a więc w przypadku kontraktów nad  poziom 2455 pkt. Wczorajszy poziom zamknięcia sprawia, że rozważanie scenariusza negacji możemy przesunąć w czasie.