Wczorajsza sesja w USA zakończyła się spadkiem wartości głównych indeksów akcji. Skala tego spadku nie była już znacznie większa od tego, co notowały one w chwili zakończenia sesji w Warszawie. Z tego względu regularna sesja na Wall Street nie będzie dla naszych spekulantów źródłem impulsu. Indeks przemysłowy zakończył dzień spadkiem o 1,82 proc. i 243 pkt. W ujęciu punktowym był to najmocniejszy spadek o czerwca. Indeks S&P500 stracił wczoraj 1,44 proc., a Nasdaq 0,88 proc. spadając pod poziom 3000 pkt.
To, co mi się tu rzuca w oczy, to podobieństwo wczorajszej sesji do tej z 6 marca. Szczególnie dobrze jest to widoczne na przykładzie niemieckiego DAXa, ale widać to także na naszym WIG20. Indeks niemiecki po tak silnym spadku, jak ten z 6 marca wykonał w kolejnych dniach imponujący rajd w górę, który skutkował wyznaczeniem nowego szczytu ówczesnej tendencji. Oczywiście, nasuwa się pytanie, czy teraz również można spodziewać się podobnej akcji? Podjęcie próby walki przez popyt nadal jest realnym scenariuszem. Wydaje się jednak, że tym razem indeks niemiecki już nie będzie zdolny do wyznaczenia nowego szczytu. Wskazówką do takiego przypuszczenia, jest wygląd poprzedzającej spadek fazy wahań. W lutym i marcu nachylenie było pozytywne. Dołki znajdowały się coraz wyżej. Teraz, w trakcie wrześniowo-październikowej fazy wahań, nachylenie jest negatywne. O ile ta analogia jest poprawna. Można bowiem również przyjąć, że wynikający z niej wzrost cen miał już miejsce w połowie października, a teraz rynek niemiecki jest w fazie odpowiadającej zmianom z końca marca i początku kwietnia.
Piszę o rynku niemieckim, gdyż jest on dość mocno powiązany z naszym WIG20. Korelacja naszego indeksu z niemieckim jest wysoka, a zatem zmiany DAXa często mają przełożenie na to, co dzieje się nad Wisłą. Czy podobieństwo jest złudzeniem, czy analogią, przekonamy się w ciągu dwóch najbliższych sesji. Inna sprawa, że to spostrzeżenie należy traktować jedynie jako ciekawostkę. Nie jest po w żadnym razie podstawa do jakichkolwiek ruchów na rynku. Tu czekamy na jasne sygnały, a ostatnim z nich było piątkowe wyjście poza obszar konsolidacji, co skłoniło nas do przyjęcia nastawienia negatywnego. Dwa kolejne dni zdają się to potwierdzać, ale prawdziwe potwierdzenie przyjdzie , gdy pojawi się ruch powrotny. Brak negacji sygnału i późniejszy ewentualny ponowny spadek cen będzie wskazówką dla rynku, że wybicie jest ważne.