Czy ktoś pamięta katastrofę japońskiej elektrowni jądrowej Fukushima, której operatorem było Tepco? Siłą rzeczy nasuwają się takie skojarzenia, gdy czytamy o zagrożeniu dla elektrowni w New Jersey. Na ile są one zasadne, to zupełnie inna sprawa. To jeden ze skutków ataku huraganu Sandy na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Innym jest kolejny dzień zamknięcia rynków finansowych, co dla nas ma o tyle znaczenie, że najprawdopodobniej skłoni cały finansowy świat do powtórzenia wczorajszego scenariusza niewielkich wahań wyczekujących. Innym skutkiem obecności żywiołu i zamknięcia giełd w Nowym Jorku jest przesunięcie publikacji danych makro. I tak zaplanowana na dziś publikacja wskaźnika zaufania konsumentów została przeniesiona na czwartek, a pewnie i to nie jest data ostateczna, ale zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja w mieście. W mediach wypłynął temat możliwego przesunięcia terminu zaplanowanego na piątek raportu o stanie rynku pracy. Póki co, taka decyzja jeszcze nie zapadła.
Ekonomiści szacują możliwe straty i wpływ żywiołu na gospodarkę amerykańską. O ile huragan jest jednym z większych i na jego trasie znajduje się teren mocno zurbanizowany, to jednak najprawdopodobniej daleko mu będzie do podobnych przypadków z czuba listy wielkości strat. Szacuje się, że działalność Sandy może pociągnąć za sobą straty w kwocie 10-20 mld dolarów. Przeważa opinia, że wielkość strat nie wpłynie znacząco na tempo PKB w IV kw., a jeśli taki wpływ się pojawi, to zostanie on skompensowany przez pozytywny efekt działań odbudowy zniszczeń, co będzie wspierać tempo wzrostu gospodarczego w kolejnych kwartałach.