W środę polska RPP podejmie decyzję o parametrach polityki pieniężnej. W trakcie ostatniego posiedzenia stopy procentowe zostały obniżone o 25 pkt. bazowych. To była reakcja rady na postępujące osłabienie aktywności polskiej gospodarki oraz obniżanie się dynamiki inflacji. Skala obniżki dla części analityków była zbyt mała. Pojawił się wprawdzie wniosek o obniżkę o 50 pkt. bazowych, ale nie zyskał on większości. Rada prowadzi cykl luzowania polityki pieniężnej małymi krokami. Już po tamtej decyzji rynek przyjął, że kolejna obniżka stóp procentowych pojawi się w grudniu, czyli właśnie na posiedzeniu, które będzie miało miejsce za kilka dni.
Przekonanie rynku o obniżce było niemal powszechne, choć ze strony rady pojawiały się głosy, by w grudniu wstrzymać się z decyzją. Zatem już poprzednio posiadany zbiór danych pozwalał na oczekiwanie niższych stóp procentowych. Tymczasem w ostatni piątek pojawiła się informacja o dynamice polskiego PKB w III kw. Przed publikacją w większości raportów oczekiwano, że nie przekroczy ona 2,0 proc. w relacji rok do roku. Konsensus znajdował się przy wartości 1,8 proc. Opublikowana dynamika była niższa, bo wyniosła 1,4 proc. Szczególnie w oczy rzucała się słabość konsumpcji gospodarstw domowych. Wzrost o 0,1 proc. r/r to wynik nie widziany od kilkunastu lat. Taka publikacja ponownie rozbudziła oczekiwania na cięcie bardziej stanowcze. Pojawiły się głosy, że za kilka dni rada podejmie decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 50 pkt. bazowych.
O ile wydaje się, że taki ruch byłby uzasadniony to jednak, czym innym jest to, co uważamy za uzasadnione, a czym innym jest możliwość pojawienia się takiej decyzji. Okoliczności (skład rady) nie sprzyjają zbyt szybkiej ścieżce obniżek stóp. Rynek szacuje, że w stopy spadną do poziomu 3,5 proc., choć pojawiają się analizy, w których poziom zakończenia obniżek jest uplasowany znacznie niżej. Nie twierdzę, że sytuacja jest klarowna. Rada stoi przed dylematem dotyczącym zmian w aktywności gospodarki i tempa zmian cen. Jednak warto pamiętać, że ten dylemat nie dotyczy bieżących odczytów, ale tego co będzie miało miejsce ze kilka kwartałów, bo tyle trwa okres transmisji impulsów generowanych przez zmianę parametrów polityki pieniężnej. Tym samym, bieżące publikacje mogą jedyne wpływać kalibrująco na ścieżkę, która jest w pewnym zakresie już ustalona.
Spadek aktywności polskiej gospodarki nie jest zaskoczeniem. Mówiąc prawdę przy publikacji danych za III kw. różnica między 1,8, a 1,4 proc. nie jest różnicą o rząd wielkości. Rada ma jednak sporo do nadrobienia. Ostatnia zmiana stóp była jakby odreagowaniem decyzji o podwyżce, jaka miała miejsce przed wakacjami. Podwyżce, którą rynek przyjął ze zdziwieniem. Teraz ten sam rynek doprowadzając do rekordowo niskich rentowności papierów długoterminowych zdaje się twierdzić, że cykl cięć może być teraz głębszy. Niewątpliwie czynnikiem, który by to uzasadniał byłaby słabość wspomnianej już konsumpcji indywidualnej. Dotychczas, to właśnie popyt ze strony gospodarstw domowych był czynnikiem wspierającym PKB, ale też podtrzymującym dynamikę cen konsumpcyjnych. Nie bez znaczenia jest również fakt zbliżania się okresu zastoju w projektach współfinansowanych ze środków unijnych. Obecna faza osłabienia koniunktury może skutkować brakiem presji na wskaźnik CPI, a tym samym może on spaść bardziej niż poprzednio, a przynajmniej w tempie szybszym, co wymuszałoby decyzje dostosowawcze ze strony władz monetarnych. Tym samym utrzymanie inflacji w celu być może będzie wymagało relatywnie niższych nominalnych stóp procentowych.
Tu być może będzie odgrywał rolę także inny czynnik. Jeśli z czasem gospodarka europejska, i szerzej światowa, w końcu otrząśnie się z kryzysu, to zaobserwowane zostanie przetasowanie wśród liderów przyciągających kapitał. Cena ubezpieczenia długu polskiego pokazuje, że w ostatnich latach jego pozycja wyraźnie się podniosła. Niekoniecznie jest to zasługą samej Polski, a także słabości konkurencji, ale skutek jest taki, że nasze miejsce rankingowe jest teraz lepsze, a co za tym idzie rynek polski uznawany jest za relatywnie bezpieczniejszy, czego przejawem będzie (jest) większe zainteresowanie Polską wśród inwestorów globalnych. Taki tok rozumowania pozwalałby na spokojne spojrzenie na rynek polski (nie tylko długu) w dłuższej perspektywie.