Przez ostatnie sześć miesięcy denerwowałem wielu decydentów, upierając się, że cała polityka w skali makro jest błędna. Moje prawdziwe obawy budzi to, że zaprzeczają oni moim pomysłom twierdząc, iż ich interwencja się udała i usprawiedliwia ich działania. Parafrazując Johna McEnroe: kurczę, chyba nie mówią poważnie!
Bezrobocie wśród młodych w krajach. Club Medu jest wyższe lub takie samo jak stopa bezrobocia w Strefie Gazy
Polityka przeciągania i udawania osiąga nowe ekstrema, podczas gdy rentowność Club Medu (Grecja, Hiszpania, Portugalia, Włochy - red.) spada, a politycy składają sobie gratulacje. Tymczasem bezrobocie wśród młodych ludzi w kilku krajach europejskich jest wyższe niż w Strefie Gazy (45 proc.), gdzie gospodarka, pomijając inne czynniki, funkcjonuje w nieco trudniejszych warunkach politycznych i finansowych.
Nie ustalamy cen
Na rynku brak prawdziwego mechanizmu ustalania poziomu cen równowagi na podstawie czynników podaży i popytu (ang. price discovery). Wychowano nas wszystkich na krzywej rentowności, w odniesieniu do której należało wyceniać ryzyko; teraz jednak polityka w skali makro tę krzywą zaburzyła. W przepływach pieniężnych, wycenie aktywów, właściwie przy każdej inwestycji trzeba było uwzględniać nie tylko cenę, którą rynek by zniósł, ale także wartość pieniądza w czasie i cenę pieniądza, co w ostatnich dekadach przeważnie ustalano w sposób uczciwy i przejrzysty, nawet jeśli banki centralne mocną ręką manipulowały ceną pieniądza na krótkim końcu krzywej. Cena pieniądza pozwala przedsiębiorcom i inwestorom obliczyć, jakie koszty finansowania są uzasadnione, a także wartość potencjalnych zysków.
Teraz jednak, gdy ciężką ręką manipuluje się całą krzywą rentowności, a przy najmniejszym podmuchu ryzyka systemowego wprowadza się dorozumianą politykę makro, każdy sądzi, że teraz podstawą jest niska zmienność. Z perspektywy swoich trzydziestu lat doświadczenia w pracy z rynkami sądzę, że niska zmienność implikowana to nie zielone światło dla ryzyka, ale odwrotnie! Sugerowałbym, że bardzo przydatna jest tutaj metafora „ciszy przed burzą" – potencjał zmienności jest obecnie bardzo źle wyceniony i prawdopodobnie jedynie zbieramy energię przed jakąś eksplozją. Usuwanie systemowego ryzyka w ogonie rozkładu – jak to widzimy w Europie czy jak Rezerwa pod rządami Bernanke'go uważa, że zrobiła w Stanach – nie oznacza, że mamy zrównoważone rozwiązanie. Przeciwnie – nadal sprzyja to brakowi odpowiedzialności; jest to także sygnał, że „model biznesowy" decydentów zajmujących się polityką w skali makro zawodzi.
To dlatego ciągle przekonuję, że potrzebujemy prawdziwego kryzysu, który podważy prawdziwość obecnych przekonań co do polityki makro i pozwoli nam obalić obecne ortodoksyjne poglądy dotyczące makro, tak jak mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej przewrócili swoje gigantyczne posągi, gdy sytuacja stała się trudna i nie reagowały one na potrzeby mieszkańców. To jedyny sposób, w jaki możemy oczyścić teren i odnaleźć mandat do prawdziwych zmian.