Sesja w Stanach zakończyła się na plusach, bo „John Boehner wyraził optymizm w związku z osiągnięciem porozumienia z prezydentem Obamą". To już nie jest aktualne, gdyż wczoraj nie doszło do głosowania nad „planem B" Republikanów i kontrakty na indeksy już spadają, a wartość dolara wyraźnie się podnosi. Czy to nie szaleństwo? Można odnieść takie wrażenie. Niedługo indeksy zaczną skakać na bazie odczytu wyrazu twarzy, jakie mają Boehner i Obama. Skąd to nerwowe podrygiwanie, to w jedną, to w drugą stronę? Moim zdaniem obserwowane zmiany mogą wskazywać na dużą nerwowość uczestników rynku, a ta może być związana z tym, że zwyżka powoli dobiega końca. Kto wie, może w Stanach już się zakończyła. Dolar radzi sobie coraz lepiej, a rynek walutowy często wyprzedza zmiany, jakie mają miejsce na rynkach akcji. Gdy dolar faktycznie zacznie zyskiwać zwyżki cen akcji będą mało prawdopodobne.

Wczoraj rynek akcji w Warszawie wyznaczył nowe rekordy aktualnego trendu. Dziś będzie o nie trudniej, gdyż początek sesji będzie zapewne mniej optymistyczny. Warto pamiętać, że pojawienie się osłabienia jeszcze nie musi być automatycznie uznane za sygnał zakończenia trendu wzrostowego. Poziom wsparcia, który w tej chwili uznalibyśmy za taki, który będzie sygnałem dla zmiany nastawienia, a więc mógłby przesądzić o zakończeniu tej fazy wzrostów, to okolica 2510 pkt. Małe szanse są na to, by dziś została ona osiągnięta. Musiałoby dojść do silnej przeceny, której dawno nie widzieliśmy. Teoretycznie jest to możliwe, ale zamiast poszukiwać scenariuszy odbiegających od normy chyba lepiej trzymać się normy, a to prowadzi do stwierdzenia, że najprawdopodobniej zmienność cen na dzisiejszej sesji ponownie wyniesie 20-30 pkt.