Gdyby ceny utrzymały się nad tym szczytem, doszłoby do powiększenia zwyżki i być może pokonania poniedziałkowego maksimum notowań.

Problem w tym, że się nie utrzymały. Co zaskakujące, za cofnięcie odpowiadają wczorajsze dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle. Zaskoczenie nie dotyczy tego, że rynek zareagował na tego typu dane, ale że zareagował właśnie na tę publikację. Oczekiwano, że wielkość zamówień spadła o 1,4 proc., a tymczasem spadek wyniósł 1,8 proc. To nie jest różnica, która miałaby cokolwiek zmieniać. Dane o zamówieniach w przemyśle podlegają znacznym wahaniom i taka rozbieżność między oczekiwaniami a publikacją faktycznych danych jest właściwie żadna. Okazało się, że tym razem rynek różnicę dostrzegł i ceny się cofnęły. Doszło do małego spadku, który z czasem się powiększał. Całe popołudnie należało do podaży, która sprawiła, że w końcówce ceny znalazły się poniżej dołka z 21 grudnia. Tym samym pojawił się sygnał zmiany nastawienia z pozytywnego na neutralne. Gdyby sygnał miał obowiązywać dłużej niż kilka godzin, powrót do nastawienia pozytywnego byłby możliwy dopiero po wyznaczeniu rekordów trendu. To bardziej trwałe nastawienie wymagało tego, by sygnał został potwierdzony poziomem zamknięcia sesji. Tym potwierdzeniem było zamknięcie poniżej 2582 pkt.