Świat inwestorów zapoznaje się z podsumowaniami poprzedniego tygodnia i pojawiają się przymiarki do tego, co może się wydarzyć. Wczoraj nie było w planie publikacji danych makro, które miałyby szansę realnie wpłynąć na poziom wycen najważniejszych aktywów. Dopiero o 16.00 pojawiły się dane o obrotach na wtórnym rynku amerykańskich nieruchomości.

Notowania rozpoczęły się od wzrostu cen. Szybko jednak do głosu doszła podaż, której udało się sprowadzić ceny w okolicę piątkowego zamknięcia. Rynek na minusie przebywał krótką chwilę. Później ponownie ujawnił się popyt. Około godziny 11 wyznaczone zostało lokalne maksimum na poziomie 2292 pkt. Okazało się, że było to maksimum obowiązujące przez kolejne godziny. Ceny najpierw utrzymywały poziom wycen zbliżony do maksimum dnia, ale później rynek osłabł. Jeszcze przed 15.00 na rynku pojawiło się nowe minimum dnia.

Notowania pokazały, że popyt próbuje zmienić obraz rynku. Niestety nie są to próby skuteczne. W efekcie nie wydarzyło się nic, co miałoby podważyć wniosek o trwającym trendzie spadkowym. Być może pojawi się jeszcze jedna próba podniesienia cen, ale wiele szans na sukces bykom bym nie dawał. Wydaje się, że zanim pojawi się zwyżka z prawdziwego zdarzenia, rynek musi mierzyć się z okolicą 2200 pkt.