Taki wniosek nasuwa orzeczenie, jakie wydał w środę sąd pracy we Frankfurcie. Nakazał on Deutsche Bankowi przywrócenie do pracy czterech traderów zwolnionych za udział w manipulacjach stopami LIBOR i EURIBOR.

Niemiecki kredytodawca zwolnił traderów w lutym w wyniku wewnętrznego śledztwa, które przeprowadził, gdy znalazł się na liście instytucji podejrzanych o udział w manipulacjach kluczowymi stopami procentowymi. Stawki typu LIBOR i EURIBOR powinny teoretycznie wyrażać koszty kredytu na rynku międzybankowym. Faktycznie jednak zaangażowani w ich ustalanie pracownicy banków kierowali się m.in. sugestiami kolegów, którzy w oparciu o te stawki dokonywali transakcji na rynkach derywatów.

Najprawdopodobniej Deutsche Bank za udział w manipulacjach zapłaci wkrótce karę, tak jak przed nim m.in. Barclays i UBS. Ale jednocześnie, jak uznała sędzina Annika Gey, bank nie ma prawa ukarać za to pracowników. Według niej, zwolnieni nie wiedzieli, że nie wolno im pytać o pożądany poziom stóp międzybankowych traderów, których wyniki inwestycyjne od tych stóp zależały. Innymi słowy, bank jest winien, że nie zablokował komunikacji między pracownikami zaangażowanymi w ustalanie stawek LIBOR i EURIBOR, a tymi, którzy na tych stawkach zarabiali.

A przecież zwolnieni pracownicy DB dobrze wiedzieli, jakie dane powinni przekazywać organizacjom obliczającym te stawki: miały to być szacunki dotyczące tego, ile kosztowałaby bank pożyczka na rynku międzybankowym o określonych parametrach, a nie tego, jakie stopy opłacają się traderom. Znali więc reguły gry i świadomie je łamali.

Orzeczenie Anniki Gey dobrze ilustruje tendencję, którą widać w regulacjach finansowych na całym świecie. Instytucjom finansowym narzuca się tysiące szczegółowych przepisów, których nie sposób przestrzegać, choćby dlatego, że często ze sobą kolidują. Jednocześnie zwalnia się pracowników z przestrzegania norm etycznych – wiadomo, w naszym postępowym świecie są anachronizmem, zwłaszcza jeśli wyrastają z religii - od których w większym stopniu niż od regulacji zależy sprawność rynków. A potem słyszymy, że rynki pozostawione same sobie zawodzą, i potrzebują czujnej kontroli nadzoru. I kolejnych regulacji.