Sytuacja techniczna rynku zrobiła się ciekawa. Popyt już dawno nie był tak blisko zyskania przewagi. Zauważmy, że wtorkowa zwyżka mogła zapoczątkować ruch, którego celem będzie zbliżenie się do okolicy szczytu z 4 grudnia. Pokonanie poziomu tego szczytu (dla kontraktów to poziomu 2456 pkt) oznaczałoby pojawienie się warunków do zmiany nastawienia na pozytywne. Skuteczne wyjście nad opór oznaczałoby pełną negację całej znaczącej fali spadków, co wiązałoby się z negacją akcji podaży z tym spadkiem związanej. Wtedy nie byłoby już mowy o nastawieniu neutralnym, ale o przejawie mocniejszego działania kupujących. Nie musiałoby to automatycznie oznaczać szybkiego wzrostu, ale pozwoliłoby to na wniosek, że dołek ze stycznia tego roku byłby istotnym dołkiem na dłużej niż kilka miesięcy.
Atak na opór to jednak i zagrożenie dla byków. O ile bowiem sam atak jest możliwy (rynek jest wystarczająco blisko, by można byłoby go przeprowadzić w trakcie jednej sesji), o tyle bardziej liczy się skutek. Gdyby popyt nie zdołał doprowadzić do skutecznego przełamania bariery podaży, wspomniany styczniowy dołek stałby się automatycznie poziomem docelowym dla ewentualnej fali rozczarowania. Umacniający się złoty sugeruje pozytywne zakończenie tej potyczki, ale wisząca nad rynkami akcji korekta każe zachować ostrożność i miarkować optymistyczne oczekiwania.