Kontraktom do skutecznego pokonania oporu brakuje ok. 50 pkt. To sporo jak na jeden dzień, ale teoretycznie nie jest to poza zasięgiem byków. W końcu dzienna zmienność w ostatnim czasie to jedyna miara pozwalająca oceniać potencjał. Zresztą nie chodzi tu nawet o to, by akcja trwała jeden dzień. Chodzi jednak o to, by była ona skuteczna i przekonująca. W innym wypadku może się przykro skończyć dla kupujących.
W Stanach w tym tygodniu na dobre rozpoczyna się sezon publikacji wyników finansowych spółek. Wprawdzie już tydzień temu wynikami pochwaliła się Alcoa, ale dopiero teraz publikowane są raporty większej liczby kluczowych spółek. Oczekiwania co do tego, jak zakończyły się trzy pierwsze miesiące tego roku w USA, systematycznie się obniżały już od grudnia.
Teraz pojawiają się głosy, że skala pesymizmu chyba jest zbyt duża (według Bloomberga będzie to spadek zysków o 5 proc. r./r., a według Reutersa spadek o 3 proc. r./r.). Analitycy UBS są zdania, że ostatecznie wyniki będą lepsze od tego, co teraz się o nich sądzi. Czy to może podnieść indeksy? Byłoby to dziwne, bo przecież wcześniej rynek niespecjalnie spadał, gdy wspomniane oczekiwania były obniżane.
Niemniej można przypuszczać, jest to czynnik ograniczający ewentualną falę słabości. W tym wypadku za ważniejsze dla koniunktury na rynku akcji trzeba uznać napływające dane makro, a wiele pociechy nie zaznaliśmy.