W trakcie sesji pojawiło się kilka ciekawych informacji ze sfery makroekonomii. Po południu poznaliśmy dynamikę cen na poziomie polskich konsumentów. Wiadomo było, że w marcu wciąż pozostała negatywna w ujęciu rok do roku, ale oczekiwano, że tempo spadku będzie niższe niż w lutym i wyniesie 1,3 proc. Faktycznie tempo było niższe od tego z lutego, ale poprawa wyniosła tylko 0,1 pkt proc., a więc w marcu ceny były niższe o 1,5 proc. niż rok wcześniej. To ciągle jest znaczący ruch spadkowy i podtrzymuje tezę, że szybkiego powrotu do dodatniej dynamiki nie należy oczekiwać.

Po godzinie 15 opublikowano dane o amerykańskiej produkcji przemysłowej. Niestety, i ta publikacja wpisała się w ciąg negatywnych zaskoczeń, z jakimi borykają się rynki finansowe przy okazji publikacji opisujących gospodarkę amerykańską. Wprawdzie to wciąż nie są dane alarmistyczne, ale faktem jest, że już od ponad kwartału publikowane dane w większości okazują się gorsze od oczekiwań. To istotna obserwacja, bo nadal nie widać, by w tym czasie amerykańskie rynki akcji odczuwały z tego powodu jakiś dyskomfort. Można odnieść wrażenie, że rozczarowania powinny mieć przełożenie na poziom wycen, a tymczasem w najgorszym razie o przebiegu tamtejszych indeksów można mówić jako o stabilizacji.