Te, wbrew oczekiwaniom większości analityków, wzrosły o 2,4 mln baryłek (po raz pierwszy od kwietnia 2015 r.). W reakcji kurs ropy na giełdzie w Nowym Jorku spadł w trakcie jednej sesji o ponad 3,7 proc. W czwartek surowiec odrabiał straty.

U.S. Energy Information Administration (EIA) wskazała, że na 26 czerwca rezerwy „czarnego złota" za oceanem wyniosły 465,4 mln baryłek. To poziom nienotowany o tej porze roku od blisko 80 lat. Co więcej, w analizowanym okresie rafinerie w USA pracowały na 95 proc. mocy przerobowych (wobec 94 proc. tydzień wcześniej).

Ta negatywna z punktu widzenia posiadaczy długich pozycji informacja pojawiła się zaledwie dzień po doniesieniach EIA o średnim wydobyciu ropy w USA – w kwietniu wyniosło ono 9,7 mln baryłek, czyli najwięcej od niemal 45 lat.

Rośnie także wydobycie państw należących do OPEC – głównie za sprawą rekordowej produkcji Iraku i Arabii Saudyjskiej. Zgodnie z opublikowanymi właśnie prognozami dzienne wydobycie kartelu wyniosło w czerwcu 31,6 mln baryłek wobec 31,3 mln miesiąc wcześniej. To najwięcej od trzech lat i jednocześnie wyraźnie powyżej oficjalnego limitu produkcji, określonego na 30 mln baryłek dziennie.

Wzrost zapasów i poziomu produkcji w USA wraz z nadpodażą na rynku globalnym stanowią negatywny sygnał dla rynku ropy. Maksymalny zasięg odreagowania spadków cen ropy na najbliższych sesjach określam na 59 USD/baryłkę.