Przecena surowców trwa w najlepsze

Trzeszczą minima na rynku surowców. W poniedziałek rano cena miedzi na giełdzie w Londynie wynosiła niecałe 5,2 tys. USD za tonę.

Aktualizacja: 06.02.2017 20:37 Publikacja: 11.08.2015 06:10

Przecena surowców trwa w najlepsze

Foto: GG Parkiet

Ostatni raz takie poziomy oglądaliśmy sześć lat temu. Nie lepiej jest na rynku ropy naftowej. Za baryłkę ropy typu Brent płacono poniżej 50 dolarów. Złoto jest już wyceniane na mniej niż 1,1 tys. dolarów za uncję. Eksperci są zgodni jak nigdy: szanse na wyraźne odbicie cen surowców są teraz niewielkie. W centrum uwagi są w tej chwili przede wszystkim Chiny oraz dolar amerykański.

Fundamenty i spekulanci w akcji

– Siła amerykańskiego dolara oraz groźba spowolnienia w Chinach mogą nie pozwolić na odbicie cen surowców w drugiej połowie tego roku. Głównie to właśnie te dwa czynniki stoją za przeceną na rynku surowców, która dodatkowo nasila się za sprawą spekulantów – uważa Błażej Kiermasz, analityk DM TMS Brokers.

Jego zdaniem obawy związane ze słabnącym popytem ze strony Chin wydają się jednak, jak na razie, lekko przesadzone. – Dane makro nie przedstawiają się dramatycznie, a spadki cen surowców można już takimi nazwać. Wydaje się, że za aż tak silną przeceną na tym rynku stoją w dość dużym stopniu spekulanci, którzy grają na zniżki cen towarów. Dane publikowane przez amerykańską agencję CFTC wskazują, że krótkie pozycje inwestorów na niemal wszystkich rodzajach surowców są bardzo duże – dodaje. Spekulanci to jedno. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że przecena surowców ma też podłoże fundamentalne.

– Wiele rynków doświadcza silnej nadpodaży. W pierwszej połowie roku światowa produkcja ropy naftowej przewyższyła popyt na nią o około 2,5 mln baryłek dziennie – zauważa Kiermasz.

Jak długo potrwa przecena?

To właśnie kwestie fundamentalne studzą optymizm tych, którzy liczą na odbicie na rynku surowców. – W najbliższym czasie przecena surowców powinna być kontynuowana. Dotyczy to przede wszystkim ropy naftowej. Cena tego surowca może spaść do końca roku nawet w okolice dołka z przełomu 2008/2009 roku. Wówczas za baryłkę ropy Brent płacono by 36,2 dolara, a za WTI 33,2 dolara. Oznaczałoby to przecenę jeszcze o 28 proc. Za takim scenariuszem przemawiają kwestie fundamentalne. OPEC oraz Rosja nie zdecydowały się na obcięcie produkcji, godząc się tym samym z nadprodukcją. Ponadto porozumienie nuklearne z Iranem spowoduje, że tego surowca będzie jeszcze więcej na rynku – uważa Bartosz Zawadzki z Admiral Markets.

Jego zdaniem spadki mogłyby zahamować świetne dane napływające z chińskiej gospodarki oraz silne osłabienie dolara amerykańskiego. – W obecnej sytuacji trudno liczyć na jedno i drugie – podkreśla.

Na razie wydaje się więc, że inwestorzy, którzy obstawiają wzrost cen surowców, albo będą musieli zamknąć długie pozycje, albo przełknąć gorzką pigułkę związaną z jeszcze większymi stratami.

[email protected]

Komentarze
Gołębnik pozostaje otwarty
Komentarze
Kwiecień w obligacjach
Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu
Komentarze
Indeksy w Warszawie w pogoni za kolejnymi rekordami