Po raz kolejny popytowi nie udało się sforsować najbliższego poziomu oporu, który w tym przypadku znajduje się przy 5,20 dol. za buszel. Kurs kontraktów terminowych na to zboże porusza się zatem cały czas w trendzie bocznym, który jeśli nie liczyć wyskoku z przełomu czerwca i lipca, rozpościera się pomiędzy poziomami 4,60 a 5,40 dol. za buszel.
Nieudana próba wybicia z trendu horyzontalnego nie musi wcale oznaczać, że wszelkie próby większej aktywności ze strony popytu będą w najbliższym czasie skazane na porażkę. Wsparciem dla „byków" mogą się bowiem okazać ostatnie doniesienia z Rosji i Ukrainy – zajmujących pod względem wielkości eksportu pszenicy odpowiednio drugie i piąte miejsce na świecie.
Największym problemem u naszych wschodnich sąsiadów jest wysuszona po upalnym lecie gleba. Wilgotność ziemi przeznaczonej pod areał upraw jest najniższa od prawie 30 lat. Co prawda dla obecnych zbiorów to niewielkie zagrożenie, ale dla upraw ozimych jest to już bardzo poważny problem.
Kolejną ofiarą „suszy" stały się uprawy rzepaku, których powierzchnia może zostać zredukowana o 40 proc. (z planowanych 823 tys. hektarów). Oznacza to, że przyszłoroczne zbiory rzepaku na Ukrainie mogą być najniższe od 10 lat.
Z podobnymi problemami borykają się także rolnicy w Rosji. W efekcie tych doniesień kolejny atak popytu na wspomniane wcześniej poziomy oporu dla pszenicy jest jak najbardziej możliwy.