Co więcej, w USA trwa okresowa ocena wiarygodności kredytowej podmiotów, którym tamtejsze banki udzieliły pożyczek. W rezultacie może się okazać, że dług części firm zostanie zaklasyfikowany jako zagrożony. To pozbawi je możliwości dalszego finansowania zewnętrznego i może postawić na skraju bankructwa.
Problemy mogą mieć także światowi giganci zajmujący się wydobyciem i przetwórstwem ropy lub gazu. Publikacja sprawozdań za ostatni kwartał pokaże, jak mocno 17-proc. przecena ropy kwartał do kwartału odbiła się na ich zyskach. I choć niższe ceny ropy mogą poprawić nieco marże na działalności rafineryjnej, to i tak należy się spodziewać, że wyniki będą najgorsze od co najmniej roku.
Dodatkowo, spadający kurs czarnego złota zmusił firmy do znaczącego ograniczenia nakładów inwestycyjnych. Przykładem może być koncern Shell, który ogłosił wycofanie się z programu wydobycia na Morzu Czukockim. Skutek – możliwy odpis w wysokości 4,1 mld USD.
Czy istnieje szansa na zmianę tej sytuacji? Tak, pod warunkiem wybicia się notowań ropy WTI z trwającego od września trendu bocznego (przedział zmian od 44 do 47,5 USD), a następnie pokonania kolejnego poziomu oporu przy około 50 USD za baryłkę.